Radom. Wojewoda bez litości dla Mazowieckiego Szpitala! "Wprowadzanie mieszkańców w błąd"
Wojewoda mazowiecki nie zostawił suchej nitki na Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. We wtorek zarząd placówki i przedstawiciel lekarzy wzięli udział w konferencji prasowej, na której skarżyli się na trudne warunki pracy i przeciążenie personelu.
- Nie jesteśmy w stanie fizycznie tak dalej pracować, padamy na nosy, nie chcemy umrzeć na zawał na dyżurze - powiedział internista ze szpitalnego oddziału ratunkowego.
To właśnie na SOR-ze Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, zresztą jedynego w mieście, panuje najgorsza sytuacja. Zdaniem pracującego tam lekarza brakuje personelu, łóżek, a pacjenci muszą przez wiele godzin czekać na korytarzu. Według medyka nie ma czasu, by zająć się dokładnie chorymi, przejrzeć ich wyniki, zlecić następne leki, a lekarze przegapiają czas podania im antybiotyków.
Tym tłumaczeniom nie dał wiary wojewoda mazowiecki. Jego zdaniem za taki stan rzeczy odpowiada sam szpital.
- Za organizację pracy szpitala odpowiada zarząd szpitala i poszukiwanie winnych zamiast próby podjęcia działań naprawczych to wprowadzanie mieszkańców w błąd (...) Szpital nie może wstrzymać przyjęć na SOR, a problemy kadrowe nie zwalniają szpitala z obowiązku funkcjonowania tego oddziału jako jednostki Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego - mówi Konstanty Radziwiłł.
Wojewoda mazowiecki przekonuje, że większość szpitali na Mazowszu radzi sobie z organizacją pracy w czasie epidemii koronawirusa, a placówka w Radomiu jest jedyną, która zgłasza tak poważne trudności.
- To próba odwrócenia uwagi od problemu, jakim jest ujawnienie w ostatnich tygodniach nieprawidłowości w organizacji pracy SOR - powiedział Radziwiłł o wtorkowej konferencji prasowej Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
Wojewoda mazowiecki pił w ten sposób do ujawnienia na SOR-ze placówki pijanego lekarza, którego notabene przyłapano już po raz drugi. To nie wszystko, bo w ostatnich tygodniach w szpitalu w Radomiu zmarł też 70-letni mężczyzna, który kilka godzin spędził na korytarzu. To dlatego, że nie zauważył go żaden z pracowników, a lecznica zgłosiła policji, że... pacjent zaginął. W obu sprawach prowadzi postępowanie Rzecznik Praw Pacjenta, a sprawą zgonu mężczyzny zajęła się też prokuratura.
Czytaj też: Kuria Diecezji Radomskiej w żałobie. Nie żyje ks. prałat Edward Poniewierski. Miał koronawirusa