Sprawa sięga piątku, 19 czerwca 2020 r. Jak opisuje TVN24, 93-letni mężczyzna stracił przytomność na podwórku swojego domu. Ponieważ jego syn, który się nim opiekował, w tym czasie był ze swoją żoną na badaniach w szpitalu, karetkę wezwała sąsiadka. Kiedy syn mężczyzny pojechał do szpitala, do którego przewieziono 93-latka, okazało się, że ze względu na epidemię koronawirusa, nie może wejść do środka, a jedynie zostawić rzeczy dla ojca w namiocie przed placówką. Jeszcze wtedy nikt nie podejrzewał, że staruszek w rzeczywistości nie trafi pod opiekę lekarzy.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus na Pierwszej Komunii Świętej w Wienianie. Pilny komunikat sanepidu!
Rodzina następnego dnia rano dowiedziała się dzwoniąc zapytać o stan 93-latka, że mężczyzna... wypisał się ze szpitala jeszcze tego samego dnia. Synowa i syn byli w szoku. Mężczyzna nie był już samodzielny, był w zaawansowanym wieku, chorował na cukrzycę, miażdżycę, miał też początki Alzheimera.
Okazało się, że szpital zgłosił zaginięcie mężczyzny dopiero w sobotę rano. Rodzina, która chciała szukać 93-latka na własną rękę, prosiła w szpitalu oraz na policji o nagranie z monitoringu, by zobaczyć w którą stronę poszedł ojciec - bezskutecznie. Staruszek nie wrócił do domu kolejną noc.
Radom: 93-latek odnaleziony niedaleko szpitala po dwóch nocach
Jak opisuje TVN24, przełom nastąpił dopiero w niedzielę. - Coś się zmieniło w niedzielę rano, bo pół komendy zaczęło jeździć, dzwonić, odmiana niesamowita, pewnie ktoś się zorientował, że popełnili duży błąd i zaczęli działać - mówi syn zaginionego w rozmowie z TVN24.
Niestety, 93-latka znaleziono około 100 metrów od szpitala. Prawdopodobnie spadł ze skarpy i nie mógł sobie poradzić. Tak przeleżał dwie noce, w deszczu.
Jak opisuje TVN, który dotarł do monitoringu, mężczyzna po przyjęciu do szpitala, trzy razy wychodził z oddziału błąkając się w jego okolicy i wracając do środka. Za czwartym razem jednak już nie wrócił i ślad się urywa. Mężczyzna nie przeżył tych wydarzeń, jak informuje rodzina, zmarł w poniedziałek, 22 czerwca 2020 r.
Jak opisuje portal, sprawą zainteresowała się Komenda Główna Policji. Wszczęte postępowanie dyscyplinarne ma wyjaśnić między innymi, dlaczego w czasie, kiedy 93-latek zaginął, ponad 200 policjantów pilnowało meczu, który odbywał się bez udziału kibiców.
Czy 93-latek mógł sam wypisać się ze szpitala? Dlaczego szpital zawiadomił policję o jego zaginięciu dopiero następnego dnia rano? Czy na te i inne pytania rodzina mężczyzny usłyszy odpowiedzi?
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj