12 października 2013 roku policja z Grójca została powiadomiona o zaginięciu, wtedy 34-letniego mieszkańca Radomia. Mężczyzna przyjechał do pracy sezonowej i przebywał pod Jasieńcem. 9 października 2013 roku 43-latek udał się w nieznanym kierunku, nie informując nikogo o swoich zamiarach. Funkcjonariusze, którzy zajmowali się tą sprawą sprawdzili szereg wątków oraz przesłuchali wiele osób. W 2017 roku w lesie pod Grójcem znaleziono szczątki ludzkie. Odnalezione zwłoki zostały przetransportowane do zakładu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzono badania mające na celu potwierdzenie tożsamości oraz ustalenie przyczyny śmierci.
- Już wtedy policjanci chcieli powiązać sprawę zaginięcia z odnalezionymi szczątkami i postanowili sprawdzić, czy jest to zaginiony w 2013 roku. Jednak dostępne wtedy testy i badania porównawcze, nie potwierdziły się z DNA rodziny. Podczas badań w zakładzie medycyny sądowej nie stwierdzono śladów świadczących o przyczynie zgonu z udziałem osób trzecich. Grójeccy policjanci zajmujący się poszukiwaniami, nie odpuścili i pomimo upływu czasu sukcesywnie podejmowali czynności zmierzające do ustalenia, co się stało z zaginionym – poinformowała nadkom. Agnieszka Wójcik rzecznik grójeckiej policji.
W sprawę zaangażował się także Komendant Powiatowy Policji w Grójcu. Na jego polecenie w czerwcu 2020 roku ponownie zlecono badania porównawcze DNA z pobranymi próbkami szkieletu oraz kolejnych osób z rodziny zaginionego. Dzięki nowoczesnym technikom porównawczym potwierdzono, że odnalezione pod Grójcem szczątki ludzkie są zwłokami zaginionego mieszkańca Radomia. Oczywiście niezwłocznie poinformowano rodzinę, która od lat czekała na informację co się stało z ich bliskim. Policjanci zakończyli sprawy zaginięcia oraz identyfikacji. Materiały zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w Grójcu w celu uznania zaginionego za zmarłego.
Polecany artykuł: