Do tragedii w Przemyślu doszło pod koniec września. 12-letni Kamil został zagryziony przez pitbulla. Pies kolegi rzucił się na niego, gdy chłopcy byli w mieszkaniu młodszego z nich. Bestia rozszarpała część ciała nastolatka… Jego życia nie udało się uratować. Zmarł 1 października.
Jak już informowaliśmy, właściciel psów i ojczym młodszego z chłopców został aresztowany. Mariusza S. usłyszał zarzuty narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z nich. Nie przyznał się do winy.
Tymczasem kilka tygodni po tragedii na jaw wychodzą wstrząsające informacje, które ujawnili dziennikarze „Uwagi” TVN. Psy Mariusza S. miały być bite, głodzone i zamykane w piwnicy. Już wcześniej jeden z nich zaatakował jego partnerkę – mamę 11-letniego Szymona.
Sąsiedzi wiedzieli, że psy są agresywne i nie mają właściwej opieki, ale bali się zwrócić uwagę Mariuszowi S. – Te psy były bite, zamykane w piwnicy i przez jakiś czas głodzone. Wiele razy próbowałem interweniować, ale zwyzywał mnie, groził mi i mojej rodzinie – mówi jeden z sąsiadów w reportażu „Uwagi”.
Właściciel agresywnych bestii faktycznie nie jest bez winy. Był już karany za przemoc domową: znęcał się nad pasierbem, swoją partnerką i jej ojcem. Śledczy przyznają, że Mariusz S. ma problemy z kontrolowaniem agresji. Jaką karę poniesie za śmierć 12-letniego Kamilka? Grozi mu pięć lat więzienia. Na proces poczeka za kratami aresztu.