Tragedia rozegrała się w Bykowcach k. Sanoka 26 listopada. W ten feralny dzień 13-letnia Milenka odebrała sobie życie. Dramat poruszył nie tylko najbliższych, ale też kolegów ze szkoły, mieszkańców wioski. Chyba nie było osoby, która nie zadałaby sobie pytania: dlaczego? O to, co dzieje się w głowie dziecka, które decyduje się na taki straszny krok zapytaliśmy specjalistę, psychologa społecznego dr Henryka Pietrzaka, prof. CH-SGM.
Okazuje się, że obecna sytuacja w jakiej się znajdujemy w związku z pandemią koronawirusa może sprawić, że samobójstw będzie więcej. Wiąże się to z tzw. "traumą pourazową", która może być odczuwalna jeszcze przez wiele lat!
- Liczba samobójstw, również wśród dzieci, gwałtowanie wzrasta, dopiero jak już uporamy się z fizycznymi skutkami pandemii, dostrzeżemy, że psychika nam się rozsypała. No a kto jest najbardziej wrażliwy, kto jest najbardziej podatny na różnego typu bodźce negatywne? Przede wszystkim ci, którzy są najwrażliwsi i tak postrzegają rzeczywistość, czyli dzieci i młodzież. - powiedział dr Henryk Pietrzak, prof. CH-SGM.
Psycholog wskazał też na mity dotyczące samobójstw, które są szkodliwe, jak:
- podejście "romantyczne" - że na samobójstwo mogą decydować się ludzie o zbyt głębokiej wrażliwości emocjonalnej, które z góry mają skłonności do tego typu zachowań
- samobójstwo jako forma ofiary, poświęcenia się dla innych - np. "zabił się, żeby nie być ciężarem"
- kwestia osadzenia kulturowego - akt samobójstwa akceptowalny społecznie, jak np. w Japonii - jako akt bohaterstwa, czy zmazania win, mit dotyczący Skandynawii - gdzie miałoby być więcej samobójstw w związku z otoczeniem, brakiem światła słonecznego
- samobójstwa bilansowe- dotyczące starszych osób, które zostają same