Sprawę śmierci 29-letniego mężczyzny nagłośnił lokalny portal Halo Rzeszów. Horror miał miejsce 29 kwietnia około godziny 17 w pobliżu przystanku autobusowego znajdującego się nieopodal szpitala MSWiA przy ul. Krakowskiej. Młody mężczyzna stracił przytomność i runął na ziemię. Świadkiem dramatu był m.in. starszy mieszkaniec Rzeszowa, z którym rozmawiał dziennikarz portalu. "Na ławce leżał telefon, wypis z izby przyjęć, wskazujący, że opuścił on placówkę medyczną kilka chwil wcześniej. Przeczytałem tę kartkę - to było straszne" - powiedział świadek zdarzenia. 29-latek trafił do szpitala, ale jego życia nie było się uratować.
Zobacz też: 34-letnia Żaneta trafiła do szpitala, na drugi dzień już nie żyła. Wcześniej została odesłana do domu
Z nieoficjalnych ustaleń Halo Rzeszów wynika, że 29-latek kilka godzin przed swoją śmiercią zgłosił się do izby przyjęć szpitala MSWiA w Rzeszowie. Narzekał na bóle w klatce piersiowej. Po badaniach został wypisany do domu. "Z relacji osoby, która kilka chwil przed śmiercią, rozmawiała z mężczyzną, wynika, że lekarka miała zlekceważyć problemy kardiologiczne, zdiagnozowane wstępnie przez lekarza rodzinnego u pacjenta, a po rutynowych badaniach wypisać go do domu - wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń." - czytamy na halorzeszow.pl.
Dyrekcja szpitala nie skomentowała sprawy. Kontrolę zapowiedział m.in. rzecznik praw pacjenta, NFZ i służby wojewody. Czynności wyjaśniające wszczęła też rzeszowska prokuratura.