We wtorek, 14 stycznia 2025 roku Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Chrońmy Zwierzęta u Machowiaków w swoich mediach społecznościowych opublikowało post, w który ciężko uwierzyć.
- Ogarnęła nas bezsilność i rozpacz. Dostaliśmy zgłoszenie, że w jednym z mieszkań w Tarnobrzegu przebywa od kilku dni, 30 kotów pozostawionych samych sobie. Początkowo wydało się nam to nieprawdopodobne… mieszkanie, blok, 30 kotów… przecież są sąsiedzi… - pisali.
Jednak szybko się okazało, że to co wydawało się kompletną fikcją może być prawdą. – Pojechaliśmy, na miejscu zastaliśmy tragedię. Kilkadziesiąt okrutnie głodnych kotów, bez grama jedzenia, bez grama wody, 2 kuwety niemożliwie przepełnione, totalny smród i syf. Pierwsze co zrobiliśmy, to nakarmiliśmy zwierzęta, które rzuciły się na jedzenie. Dowiedzieliśmy się, że opiekunka wyjechała na kilka tygodni „prawdopodobnie” ma wrócić pod koniec miesiąca - informowali pracownicy schroniska. Kobieta, która do tej pory zajmowała się zwierzakami, miała je zostawić i wyjechać do USA. Swoje małoletnie dziecko, zostawiła pod opieką u znajomej, od której ma również nie odbierać telefonu- przekazywała nam szefowa Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Chrońmy Zwierzęta u Machowiaków
Już we wtorek, oprócz nakarmienia wygłodniałych zwierząt podjęto odpowiednie kroki w tej sprawie. – Dzisiaj (14 stycznia - przyp. autora) zabraliśmy 7 kotów, które naszym zdaniem tego wymagały. Cztery - około 6-tygodniowe, odwodnione trafiły do naszej Iwonki. Trzy około 6-miesięczne do lekarza. Na szczęście są zdrowe, muszą tylko być odpowiednio karmione. Jutro jedziemy po kilka kolejnych kotów. Maksymalnie możemy na dzień dzisiejszy zabezpieczyć 10 kotów. Każdy z nich musi przejść kwarantannę i póki co na tyle mamy miejsc kwarantannowych. To jakiś koszmar - tłumaczyli zszokowani pracownicy schroniska.
Na miejscu interweniowała policja. Wejście do mieszkania z kotami, byłoby niemożliwe bez pomocy służb. Pracownicy Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Chrońmy Zwierzęta u Machowiaków nie zostawili kotów na pastwę losu. Zajęli się zwierzętami, bo te bez pomocy człowieka mógłby umrzeć z głodu i wycieńczenia.
- Pozostałe koty są karmione, sukcesywnie będziemy je zabezpieczać. Zabranie wszystkich jest niemożliwe po prostu. Z jednej strony serce aż wyrywa się z piersi, żeby je natychmiast zabrać, z drugiej strony jest zdrowy rozsądek, bo trzeba mieć gdzie. Jako schronisko jesteśmy zobowiązani do przestrzegania przepisów i ochrony zwierząt mieszkających w schronisku. Musimy pomagać z głową i absolutnie nie możemy dopuść do epidemii chorób w schronisku. Co to za człowiek który do tego dopuścił? - zastanawiali się.
Pracownicy schroniska liczą na pomoc dobrych ludzi. Zwrócili się z apelem do internautów:
- Będziemy na pewno potrzebować Państwa pomocy, będziemy potrzebować domów tymczasowych, stałych, jakiegokolwiek schronienia dla tych zwierząt. Osoby zainteresowane adopcją prosimy o kontakt pod numerem telefonu: 728-473-969, bądź przez Messenger.
Schronisku można też pomóc nie adoptując kotów, ale bez pośrednio wpłacając na zbiórkę, która ma pokryć leczenie, sterylizację i szczepienia zwierzaków zabezpieczonych w Tarnobrzegu. Szczegóły TUTAJ.
Schronisko zbiera też karmę przez stronę internetową. - Można wrzucić puszkę do naszego koszyczka bez żadnych kosztów wysyłki - zachęcają. Szczegóły TUTAJ.
Szefowa Schroniska, gdzie trafiły koty zaznaczała w rozmowie z nami, że mieszkanie w którym ujawniono koty to malutka kawalerka. -Koty nie są zwierzętami stadnymi. Przebywając w tak dużej grupie na tak małej przestrzeni zaczynają walczyć o swoje "terytoriom". Żaden nie był wykastrowany, więc tez mnożą się bez nadzoru. To niepojęte, że człowiek może do czegoś takiego dopuścić- tłumaczyła kobieta.
Najprostszą formą pomocy jest wysłanie paczki, bądź przywiezienie jej osobiście bezpośrednio na adres :
Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Chrońmy Zwierzęta u Machowiaków
ul. Turystyczna 4
39- 400 Tarnobrzeg.