Pan Stanisław kilka lat temu w niedzielne popołudnie siedział na podwórku przed swoim domem i obserwował dach dębickiego kościoła. Stwierdził, że musi ten obiekt sakralny wykonać sam. Pojechał na miejsce, żeby przyjrzeć się bliżej budowli i tak jeździł jeszcze wiele razy, gdy tworzył kolejne partie od fundamentów w górę. Po kilku miesiącach wielki kościół z drewna był gotowy, a pan Stanisław stwierdził, że bezczynne siedzenie na emeryturze go męczy i musi się czymś zajmować. Całe życie zawodowe pracował w stolarni na różnych stanowiskach, więc drewno zawsze było mu bliskie. Od tego momentu wykonuje przeróżne obiekty z tego tworzywa.
W piwnicy powstają perełki
Drewniane figury zazwyczaj mają po kilkadziesiąt centymetrów. Mężczyzna sam je maluje i ozdabia w finalnej fazie. Wszystko wykonuje ręcznie i z największą strawnością. Nie ma telefonu komórkowego, na którym mógłby przechowywać naturalne zdjęcia obiektów, które bierze na warsztat, więc rodzina lub sąsiedzi drukują mu je z internetu. Pan Stanisław zaznacza, że kiedy od kilku miesięcy patrzy na dany obrazek, to zna każdy szczegół budynku i po jakimś czasie nie musi już w ogóle zaglądać na wydrukowany obraz czy pocztówkę. Prace nad budynkami, z których pan Stanisław jest najbardziej dumny trwają od kilku do kilkunastu miesięcy. Mężczyzna ma swoją pracownię w piwnicy i tam spędza długie godziny przycinając, heblując, wycinając dłutem i wbijając gwoździe, by połączyć wszystkie elementy. Niektóre budynki mają ich po kilkanaście tysięcy!
- Ja jestem na emeryturze dłużej, niż w pracy na etacie, bo pracowałem 32 lata 5 miesięcy i dokładnie 3 godziny. Przez całe życie pracowałem w jednym zakładzie, ale nie na jednym dziale. Byłem zatrudniony jako stolarz dwa razy, dwa razy po dwa lata w magazynie i na pakowni. Pracę w drewnie kochałem od dziecka. Jak byłem dzieckiem, to już wtedy robiłem swój pierwszy domek, ale go nigdy nie skończyłem. Zawsze mi czegoś brakło, coś mi zginęło, albo coś mi zabrali. Teraz mogę już spokojnie sobie robić, co chcę. Jak miałem 51 lat, to przeszedłem na emeryturę. Drewniane budynki tworzę od 2002 roku - wspominał Stanisław Osak.
Rzeźby z drewna przynoszą dużo radości
Obecnie emeryt jest na ukończeniu katedry z Węgier, ale w zasobach jego prac jest wiele kościołów z okolic Dębicy, obiektów historycznych, cerkwie z Bieszczadów, słynne krakowskie sukiennice, muzeum zakopiańskie, czy obiekty tak znane, jak wieża Eiffla, słynna Sagrada Familia z Barcelony, czy obiekt z palcu św. Marka w Wenecji. Pan Stanisław chwali się tez budynkami, z których zasłynęły Chiny i Japonia. Te zajmują miejsce w jego garażu. Najwięcej drewnianych obiektów jest pod lokalnym kościołem w Dębicy, gdzie można je obejrzeć. Sam dom pana Stanisława Osaka wyróżnia się na ulicy, gdzie mieszka, bo przed domem w specjalnych gablotkach stoją drewniane budynki. W domu emeryta niemal w każdym miejscu znajduje się coś, co mężczyzna wykonał osobiście. Od replik starowiecznych karet i dyliżansów, po pociągi, armaty przez szopki i budynki skansenowe.
Wszystko wykonane przez 93-latka, który zaznacza z całą stanowczością, że ciągle pracuje bez okularów! Pan Stanisław mówił, że najpóźniej za 2 tygodnie jego obecna praca będzie już całkiem gotowa i chce ruszać z kolejnymi projektami, bo świetnie się czuje i ma siłę oraz pomysły, by tworzyć nadal. Zaznacza, że ta pasja daje mu mnóstwo radości i pozwala utrzymać sprawność umysłu, więc będzie rzeźbił, póki zdrowie pozwoli.