Sprawdziliśmy!

Żołnierze z USA uwielbiają to jeść w Polsce. Amerykański obiad w Jasionce ma jeden obowiązkowy składnik

2024-07-08 8:34

Od dwóch lat Jasionka pod Rzeszowem jest miejscem gdzie stacjonują amerykańscy żołnierze, oraz cały sztab cywilów pracujących dla wojska. Miejscowa społeczność szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości i pracownicy obsługi nie tylko zaczęli mówić po angielsku, ale zmieniły się karty dań w lokalnych restauracjach. Serwowane są potrawy kuchni amerykańskiej, amerykańskiej po polsku, oraz to co Amerykanie pokochali w Polsce. Na wieczorne wyjście chętnie zamawiają piwo, jednak to musi być bardzo konkretne.

Lokalni mieszkańcy już wiedzą  jak przedstawia się Ameryka po polsku w Jasionce. Nikogo w tych okolicach  nie dziwią żołnierze, oraz pracownicy cywilni, którzy wyglądają zdecydowanie inaczej niż mieszkańcy południowo-wschodniej Polski. Wojskowy sprzęt czy cały asortyment amerykańskich żołnierzy wpisał się w krajobraz podrzeszowskich miejscowości.

Mieszkańcy zaznaczają, że Amerykanie są bardzo mili, otwarci i bezpośredni. Nigdy nie było z nimi  żadnych problemów. A te które są, dotyczą raczej sprzętu i funkcjonowania wojska. Zakłócanie połączeń telefonicznych czy przerwy w dostawie Internetu są zauważalne, ale nikt nie traktuje tego jako coś najbardziej uciążliwego, bo to może być cena naszego spokoju. Większy ruch na drogach też jest odnotowany, ale nie są to sytuacje, które w jakikolwiek znaczący sposób utrudniają życie lokalnym  mieszkańcom.  

Pracujący w usługach, mimo woli musieli zacząć rozmawiać po angielsku. Jednak dla większości to dobra odmiana, bo mogą uczyć się czy ćwiczyć angielski z ludźmi, którzy używają tego języka od zawsze. To ogromne ułatwienie w relacjach i przyswajaniu tego języka. W Jasionce funkcjonuje też kilka miejsc z jedzeniem, które pokochali Amerykanie.

Typowo amerykańskie jedzenie i miejsce,  które codziennie odwiedzają żołnierze, to lokal o nazwie Locanta. Tutaj można dostać wszystkie smaki, które znane są naszym gościom zza oceanu

Emilka, która na co dzień pracuje w Locancie wymieniała co najczęściej zamawiają Amerykanie

- Oczywiście mamy zmodyfikowane menu dla nich. To dla nas bardzo ważni klienci, bo około 40 procent wszystkich gości to właśnie nasi wojskowi sojusznicy, którzy wpadają do nas na dodatkowe posiłki - relacjonuje młoda kelnerka. - Codziennie przygotowujemy dla nich potrawę o nazwie Syta Fryta czyli frytki z posypką. Uwielbiają też lekkostrawną pizzę, nasz burger robiony na wzór ich amerykańskiego specjału i box skrzydełek, czyli takie stripsy. Coś w czym zakochali się od początku i zawsze o to pytają to pierogi z posypką. Czyli nasze standardowe pierogi z ziemniakami, a ową posypką jest m.in. mięso, kukurydza, ser, szczypiorek i sos. Zawsze zamawiają colę, bądź sprite. Kiedy są już po pracy sięgają po piwo. Jednak zawsze są bardzo kulturalni i grzeczni. Uśmiechają się, zagadują. Dwóch żołnierzy mówi już całkiem dobrze po polsku. Nigdy nie było  z nimi żadnych problemów, a co jest dla ans bardzo fajne, zawsze chętnie wrzucają napiwki. Czasem nawet spore kwoty. To miłe. U nas nikt nie narzeka na nich.

Zupełnie inne menu jest w lokalu usytuowanym zaraz obok, ale z całkiem innej półki gastronomicznej. Malutka budka, która nazwa się "O, miska", jest przytulnym miejscem przypominającym hawajskie plaże. Tam Amerykanie również przychodzą każdego dnia, ale zamawiają zupełnie inne rzeczy.

- U nas hitem wśród amerykańskich żołnierzy jest standardowy fish and chips, który robimy po swojemu. Standardowo, a z lekkością sałat i sosu, który na pewno sprawia, że to danie jest inne, a na pewno nasze swojskie - mówi Natalia Cyrek, kierowniczka O, miski. - Specjalizujemy się w owocach morza, które są na tym terenie tylko u nas i naszym hitem jest bowl waśnie z owocami morza. Drugim bowlem, czyli miską sałat z dodatkami jest  bowl z kurczakiem, no i oczywiście  z wołowiną. Mnóstwo Amerykanów zamawia u nas  smoothie, które sami przygotowujemy, oraz owocowe lemoniady. To zawsze chętnie biorą. Ku naszemu zaskoczeniu żołnierze chętnie sięgają też po wodę z cytryną i nie było dnia, żebyśmy nie sprzedawali pankejków. Nasze menu jest dużo zdrowsze dlatego zaglądają do nas chętnie ci, którzy dbają o siebie. Mamy gotowe kawy które biorą na wynos, czy różne napoje, które chcą zabrać ze sobą po posiłku, gdy wracają do pracy. Połowa naszych klientów  to Amerykanie., więc to oczywiste, że mamy menu po angielsku czy że rozmawiamy z nimi w ich języku. Dla nas zaskoczeniem był fakt, że oni sami się upominali i pytali gdzie mamy skarbonkę na napiwki, bo chcieli je zostawić. U nich to standard, ale podobnie jak sąsiedzi nigdy nie mieliśmy z nimi problemów i zawsze chętnie z nimi rozmawiamy. Są  bardzo otwarci. Czego Polacy powinni się uczyć od nich- mówiła Natalia Cyrek, kierowniczka O, miski

Mnóstwo Amerykanów  nocuje  w Dworze Ostoya, gdzie korzystają z tamtejszej Karczmy. To miejsce, które najbardziej wyszło naprzeciw gościom z USA. 4 lipca, kiedy w Ameryce obchodzone jest święto  niepodległości przygotowano dla nich cały dzień atrakcji, by mogli celebrować tę datę w podobny sposób jak  w swojej ojczyźnie.  Dwór Ostoya również zmodyfikował menu, a cała obsługa mówi po angielsku, by goście zza oceanu nie mieli trudności z komunikacją.

- Profil gościa nam się zmienia, ich upodobania, kiedy mieszkają u nas również. Nasza karczma zawsze stawiała na sezonowość i produkty regionalne. Teraz naszym hitem wśród Amerykanów jest stek ze świecy wołowej. Takiego dania nie ma nigdzie w okolicy. Odkąd są u nas goście z USA standardowo sprzedajemy więcej burgerów, które oni zawsze chętnie zamawiają. Co nas miło zaskoczyło coraz więcej amerykanów próbuje i zasmakowuje się w polskiej kuchni. Po tych dwóch latach kiedy są u nas zaczęli próbować nasze rodzime smaki i tu ogromną popularnością cieszą się nasze grzyby, które są dla nich nowością. Oczywiście  smakowali innych tradycyjnych dań z Polski, ale te grzyby, które tak bardzo polubili zaskoczyły akurat nas - mówi Karina Guzek-Buk z Dworu Ostoya  - W naszym letnim menu uwielbianym daniem przez Amerykanów jest tez połowa kurczaka zagrodowego. To nasz lokalny produkt, ale bardzo ciężko dostępny w  Rzeszowie, a nasi goście zamawiają rekordowe ilości tego przysmaku i zawsze chwalą- dodała. – W Amerykanach bardzo zaskoczyła nas ich otwartość. Nie mają problemu, żeby porozmawiać z kimś, usiąść przy stoliku i zagadać. Chętnie poznają, pytają, komunikują się ze wszystkimi. To też profil gościa, który docenia pracę i naszych kelnerek i obsługi hotelowej zostawiając naprawdę syte napiwki. Mamy native speakerów za darmo. To ogromna  wartość i dla wszystkich pracowników i dla osób, które spotykają się z nimi na co dzień. Bo przecież od nikogo nie nauczymy się lepiej języka niż od osób, które posługują się nim od urodzenia. W takiej formie jak faktycznie oni się nim posługują  każdego dnia, a nie tym co od lat serwuje nam np. szkoła co często może odbiegać od tego powszechnie używanego języka- podsumowała Karina Guzek-Buk.

Jeśli chcemy poznać Amerykę czy porozmawiać po angielsku z prawdziwymi Amerykanami wystarczy, że wybierzemy się do Jasionki i w najbliższe okolice. Tam na pewno spotkamy żołnierzy i pracowników cywilnych, którzy zawsze chętnie rozmawiają. To też świetny sposób, żeby zjeść obiad w towarzystwie naszych sojuszników z NATO. Zarówno w Dworze Ostoya, jak i Locancie i O, misce stołują się pracownicy wszystkich szczebli ze wszystkich stanów w USA.   

Lubisz humor zza oceanu? Sprawdź, jak dobrze znasz amerykańskie seriale? [QUIZ]

Pytanie 1 z 8
Ilu przyjaciół był w serialu „Przyjaciele”?
Dwór Ostoya zorganizował święto z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości
Listen to "Pan Tadeusz. Adam Mickiewicz. Streszczenie, bohaterowie, problematyka" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki