7 urodziny Hotelu Bacówka

Bacówka w Radawie. Jedyny w Polsce hotel dla dzieci i stworzony przez dzieci

2024-08-13 19:14

W malutkiej Radawie pod Jarosławiem znajduje się jedyny w Polsce hotel stworzony przez dzieci i przede wszystkim dla dzieci. To mali goście są największą inspiracją i wyzwaniem dla właścicieli Bacówka Radawa SPA. Obiekt właśnie obchodził swoje 7. urodziny. Joanna Preisner założycielka tego miejsca zdradziła nam, że dzisiejszy ogromny kompleks zaczynał się od małego garażu i ślubnych zdjęć.

„Marzenia nie po to są, żeby były tylko po to żeby się spełniały” Joanna Preisner, pomysłodawczyni i założycielka Bacówka Radawa SPA w Radawie świetnie wpasowuje się w brzmienie tych słów.Kobieta razem ze swoim mężem Pawłem w 2024 roku stoją za wielkimi sukcesami biznesowymi.Budują z zaangażowaniem, pasją i przede wszystkim miłością do tego co mają. Paweł Preisner jest rozpoznawalnym na Podkarpaciu deweloperem. Wspólnie z żoną Joanną zaczynali swoją drogę w Radawie i tutaj po dziś dzień stoi ich hotel, który obecnie jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Polsce, a przede wszystkim jedynym obiektem dla dzieci.

Małżeństwo z niemal dwudziestoletnim stażem poznało się właśnie w Radawie. Rodzice pana Pawła mieli tam działkę, a Pani Joanna jeździła w tych okolicach konno. Kiedy pierwszy raz spletli razem ręce nie mieli wielkich pieniędzy, ani też doświadczenia, które mogłoby ich „popchnąć” na starcie.Zaczynało się od tego, że pan Paweł sprzedawał ogórki i pierogi z rodzinnej firmy, pani Joanna pochodząca z Jarosławia zaczęła studiować w Rzeszowie kierunek prawniczy. Po ukończonych studiach kobieta zaczęła pracować w rzeszowskiej budżetówce.

– W tamtych czasach było to dla mnie spełnienie marzeń. Stała praca w budżetówce. Państwowa firma, etat. Pamiętam jak dostałam pierwszą wypłatę. Niespełna tysiąc złotych, ale jaka byłam dumna z pierwszych zarobionych pieniędzy!Rodzice pomagali mi w utrzymaniu mieszkania w Rzeszowie i studiach, a to były moje pierwsze samodzielnie zarobione pieniądze. Nie wiedziałam wówczas co mam zrobić z taką wielką kwotę. Z tej pierwszej wypłaty niewiele wydałam. Większość została na koncie. Kolejne spływające wynagrodzenia traktowałam z podobnym szacunkiem- wspominała Joanna Preisner.

Kobieta pracowała w budżetówce kilka lat, ale mąż widząc jej potencjał i fakt, że młodziutka wówczas dziewczyna „nie czuje urzędniczego flow” namawiał ją, by pracować razem. Pani Joanna w tygodniu pracowała w murach wielkiego budynku, w weekendy dorabiała sobie wykonując zdjęcia z imprez ślubnych i plenerowych.

– Dała o sobie znać artystyczna dusza we mnie. Skończyłam „jarosławski plastyk”. Ja zawsze byłam bardziej humanistką i wizjonerem. Dlatego robienie zdjęć było ogromną radością. Czymś co sprawiło mi radość, ale z drugiej strony zawsze ubolewałam, że nie mogę spędzić weekendów z dziećmi. Wówczas za te zaoszczędzone pieniądze z działalności męża i moje urzędniczo-weselne zarobki zainwestowaliśmy w pierwsze nieruchomości. Po pierwszej inwestycji, jaką był garaż, przyszedł czas na pierwszy domek w Radawie nad rzeką. Przyjeżdżaliśmy tam z dziećmi i to miał być domek tylko dla nas. Jednak potem zaczęliśmy go też wynajmować. Następnie udało się nam kupić więcej ziemi. Sprzedaliśmy nasz pierwszy domek i powstało kilka kolejnych już stricte na wynajem. Jednak ciągle tutaj przyjeżdżaliśmy i wszytko co było nam potrzebne ciągnęliśmy w samochodach. Mnóstwo rzeczy, jedzenia, bo wiadomo, jak jedzie się z dziećmi to potrzebujemy dużo więcej. W końcu udało się nam kupić działkę przylegającą do naszych domków i powiedziałam do męża, że musimy tutaj zrobić hotel - wspominała właścicielka Bacówka Radawa SPA.

Wtedy wszystko się zaczęło. Pierwsze wielkie kredyty. Pierwsze ogromne inwestycje i wyzwania, o które czasem małżeństwo się tylko potykało, a czasem upadając zdzierało kolana. Były też chwile gdy wznosili kieliszki toastu i cieszyli się kolejnym sukcesem, który wieńczył dzieło i jeszcze bardziej rozbudzał apetyt. Bacówka co roku się rozrastała i nabierała charakteru. Nie była już kameralnym hotelikiem, a stała się wielkim, ale jednak kameralnym kompleksem. Hotel w Radawie w którym gościło wiele gwiazd i znanych osobistości jest jedynym, miejscem w Polsce, które stworzyły dzieci i jest dla dzieci przede wszystkim. Wszędzie są schodki i podesty, miejsca przyjazne niemowlakom,.

Mała szatnia w strefie spa, jest wstępem do zabiegów dla mniejszych gości. Menu jest specjalnie przygotowane dla wymagających podniebień kilkulatków. Strefy zabaw z animatorami, coraz to nowe atrakcje na zewnątrz, możliwość obcowania ze zwierzętami, które można karmić specjalnie przygotowanymi przekąskami, czy strefa basenowa i całe kilometry tras na zewnątrz, gdzie można jeździć rowerem, spacerować i pokazywać maluszkom naturę w Sieniawskim Obszarze Chronionego Krajobrazu w którego sercu leży hotel. Rodzic, który przyjedzie do Radawy z dzieckiem na pewno sam wypocznie, a i maluchy będą zadowolone.

Jednak wiele osób, nurtuje pytanie: „Dlaczego w południowo wschodniej części Podkarpacia powstał hotel Bacówka, w podhalańskim klimacie?”

– Z mężem uwielbialiśmy jeździć na Podhale. Wszystko tam nam się podobało. Postanowiliśmy nasz hotel nazwać „po góralsku”, by podkreślić naszą miłość do zakopiańskich klimatów i trochę tatr zabrać do nas. Jedyną niewielką górką w Radawie jest ta, na której stoi nasz azyl, który udostępniamy gościom. Więc z czystym sumieniem wpuściliśmy troszkę Podhala na Podkarpacie. Nasz hotel powstał z miłości do tego co stworzyliśmy. Najsolidniejszym fundamentem są marzenia, które mieliśmy. Mnóstwo ludzi nam mówiło, że się nie uda. Co to za miejsce ta Radawa? Jaki hotel chcemy tam budować, po co? Jedni robili to oficjalnie inni za plecami. My jednak stwierdziliśmy, że spróbujemy. Oczywiście że się baliśmy, ale zrobiliśmy wszystko tak jak podpowiadało nam serce i wyobraźnia - wspominała Pani Joanna.

Bizneswomen dzisiaj z pełnym przekonaniem mówi, że zostawienie pracy w budżetówce to była najlepsza decyzja jej zawodowego życia. W Bacówce odkryła siebie na nowo i pozwoliła żyć i tworzyć swojej artystycznej duszy. Co roku powstają nowe projekty, które mają być odbiciem marzeń i pomysłów, które Pani Joanna ma w głowie.

Pomysł na hotel, którego głównymi gośćmi będą dzieci został zaczerpnięty z wakacyjnych wypadów małżeństwa do Chorwacji, gdzie w jednym z hoteli byli kilka razy. Wszystko po by ich dzieci miały tam zapewnioną opiekę i zabawę, a oni wypoczynek. Idea przyjęła się świetnie! Bacówka przez cały rok gości zarówno tych starszych jak i przede wszystkim tych mniejszych gości zapewniając im zabawy i animacje dla dzieci w każdym wieku.

Pani Joanna zauważała, że prowadzenie hotelu to nie tylko blaski, ale i ciemniejsze strony.

– Gość tego nie widzi. My zanim przyjmiemy kogoś u siebie robimy wszystko, by czuł się dobrze. Nigdy nie zostawiamy domków i pokoi, kiedy są jakieś niedociągnięcia, albo coś się zniszczyło czy zepsuło.Naprawiamy i wymieniamy to na bieżąco. Staramy się też zapewnić naszym Gościom coś, co zapamiętają i skojarzą z naszym regionem. A nic tak nie wprawia w dobry nastrój jak smaczne jedzenie, dlatego nasza restauracja ma sezonowe menu. W większości z produktów pochodzących lokalnie, lub od nas. Nawet alkohol mamy lokalny, lub rozlewany w naszym regionie. Nasz szef kuchni ma 3 szklarnie przy swoim miejscu pracy i tam rosną świeże zioła, które są używane na bieżąco - opowiadała właścicielka Bacówki.

Pomysł z szklarnią, gdzie można robić pamiątkowe tematyczne zdjęcia wziął się właśnie od szklarni z ziołami szefa kuchni. Goście przychodzili tam z kubkiem kawy i delektowali się zapachem ziół, oraz robili zdjęcia w tej scenerii. Wówczas bacówkowy zespół stwierdził, że ze szklarni użytkowej zrobią „szklarnię instagramową”. I tak każdego roku jesienią rusza farma dyniowa, z tysiącami dyń. Na Boże Narodzenie szklarnia jest przystrojona w świątecznej szacie,a na wiosnę i lato przybiera lekkie, świeże barwy i ozdoby. To jedno z najpopularniejszych miejsc na Podkarpaciu na sesje zdjęciowe.

Szklarnia dla gości na zdjęcia i odpoczynek to nie jedyna rzecz, jaką Pani Joanna zrobiła po wysłuchaniu ludzi którzy odwiedzają jej hotel.

– Bardzo dotyka mnie hejt, który jest w Internecie.Często od ludzi, którzy nie mają pojęcia jak wygląda praca i prowadzenie takiego obiektu. W sezonie letnim zatrudniamy ponad 100 osób. Staramy się wszystko robić, by ludzie nas dobrze zapamiętali, a i tak pojawiają się komentarze, że coś nam spadło z nieba, że po co coś tam robimy, czy robimy źle.To dotyka, ale już nauczyłam się przyjmować merytoryczne uwagi, a ignorować zwykle oszczerstwa.Ludzie dzisiaj mogą opluć każdego w sieci nie zważając na swoje słowa, bo myślą, że są anonimowi.Zachęcam wszystkich, którzy mają tyle dobrych rad dla innych, żeby sami spróbowali przejść naszą drogę, czy ubrać buty każdej osoby na którą wylewają ten hejt. Na pewno nie będzie to takie lekki kawałek chleba. Ale to trzeba mieć odwagę, determinację i siłę, której wielu brakuje. Do siedzenia przed komputerem wystarczy siedzieć przez komputerem i pisać - mówi.

Siłą Bacówki jest jeszcze jedna rzecz, która nie zawsze jest praktykowana w innych hotelach. Otóż goście po opuszczeniu hotelu są proszeni o wypełnienie ankiety i zaznaczenie wszystkiego co im się podobało i minusów wypoczynku. Co najważniejsze Joanna Preisner osobiście czyta wszystkie te uwagi i sugestie.

- Przez sygnały od naszych Gości ciągle się rozwijamy. Zaplanowana rozbudowa hotelu i zwiększenie liczby domków jest po sygnałach od naszych gości. To oni nas do tego popchnęli.Jednak zawsze staramy się podejść do wszystkiego ze zrozumienie Jeśli ktoś pisze w opinii, że coś było nie tak i nie jest to dla nas jasne i zrozumiała dzwonimy do naszego Gościa, aby pomógł nam zrozumieć problem i go rozwiązać. W takiej rozmowie ludzie zazwyczaj zaznaczają, że wszystko było super, tylko coś jednego im się nie spodobało. A my chcemy to zmieniać. Nie jest tak, że wszyscy będą tak samo zadowoleni, bo jeden będzie wolał miękki materac, inny twardszy. Jednak staramy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom, dlatego słuchamy ludzi, którzy nas odwiedzają - skwitowała właścicielka.

Bacówka ma się rozrosnąć, ale nie straci swojego kameralnego uroku i przestrzeni stricte dla gości i ich prywatności. Pani Joanna zaznaczała, że codziennie tworzy hotel, w którym sama chciałaby się zatrzymać ze swoją rodziną. To kosztuje mnóstwo wysiłku i pracy. Kilka tysięcy km miesięcznie spędzonych w samochodzie, kalendarz często zaplanowany od rana do wieczora. Praca w święta i kiedy inni mają wolne, ale jak twierdzi właścicielka- WARTO!

– Ja kocham to co robię. Uwielbiam tutaj przebywać i zmieniać, ulepszać i tworzyć. Nawet jeśli nie przyniesie to wymiernych korzyści finansowych to sprawia ogromną satysfakcję. Wszystkim ,którzy o nas jeszcze nie słyszeli chciałabym powiedzieć, że miejsce w którym stoi Bacówka, jest przepiękne. Nie tylko dlatego, że zadbamy tutaj o Wasze dzieci, ale również dlatego, że wokół są lasy, mnóstwo jodu, świeże powietrze, rzeka, łąki. My nie wykorzystujemy natury, a wpisujemy się w jej krajobraz. Pomieszczenia z wielkimi oknami z widokiem na wodę. Drewno, mech czy naturalne elementy wykorzystane w naszych wnętrzach.Wszystko jest spójne - komentuje Joanna Preisner.

A czy jest coś czego będzie brakować bacówkowym gościom? Właścicielka wielkiego hotelu dla najmłodszych zaznaczyła, że chciałaby jeszcze przygotować ogromna salę zabaw dla dzieci.

- Małpi gaj, który będzie jeszcze większy od naszych dotychczasowych sal zabaw. Jednak wszystko przed nami. Funkcjonujemy dopiero siedem lat, a co roku się zmieniamy, rośniemy. Od ubiegłego lata mamy też Wioskę Wakacyjną. Boję się przed rozpoczęciem każdej nowej inicjatywy. Tylko głupcy się nie boją. Wyliczania, papiery i prognozy to jedno. Po drugiej stronie jest zawsze czynnik ludzki, który musi zadziałać i współgrać. Jednak ja uważam, że trzeba w biznesie ryzykować i tak spełniać swoje marzenia. Tego życzę każdemu. Tej odwagi i wiary, że się uda, bo my wierzyliśmy zawsze - podsumowuje Joanna Preisner.

Znasz podkarpacką gwarę? Jest wciąż żywa!

Pytanie 1 z 15
Co oznacza słowo: Przycyndolić
Bacówka Radawa- Jedyny hotel w Polsce stworzony przez dzieci i dla dzieci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki