Dwie kobiety oraz trzech mężczyzn przemieszczała się pieszo z Ukrainy do Polski pierwszego grudnia. Tej nocy średnia temperatura w Bieszczadach spadła znacznie poniżej zera. W związku z podejrzeniem, iż jedna z kobiet ma odmrożone stopy, funkcjonariusze natychmiast udzielili jej pierwszej pomocy, a następnie przewieźli do szpitala.
Jak mówi rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału SG w Przemyślu, Elżbieta Pikor, osiem godzin trwała ich piesza przeprawa przez Bieszczady z Ukrainy do Polski :
Kilka minut później, w tej samej okolicy, inne partole SG zatrzymały dwa pojazdy, na holenderskich oraz francuskich numerach rejestracyjnych. W toyocie na holenderskich numerach podróżowało dwóch obywateli tego kraju, natomiast w fordzie zarejestrowanym we Francji podróżował obywatel Francji oraz Mongolii. W trakcie działań, strażnicy graniczni szybko potwierdzili, że kontrolowane osoby mają bezpośredni związek z ujawnionymi wcześniej imigrantami. Zadaniem ich miało być przewiezienie grupy w głąb Europy.
W trakcie ustalania miejsca przekroczenia granicy, dynamikę akcji podniosło nieoczekiwane spotkanie strażników granicznych z naturalnym mieszkańcem Bieszczad niedźwiedziem brunatnym. Na szczęście zwierzę spokojnie oddaliło się w głąb lasu.
Nielegalni imigranci w ramach readmisji trafili z powrotem na Ukrainę. Z kolei czterech organizatorów przerzutu imigrantów usłyszało zarzuty zorganizowania nielegalnego przerzutu.
Zobacz też: Podkarpacie: Proboszcz w Lipie przyznał się do molestowania trzech chłopców
ZOBACZ TO WIDEO: