W ciągu ostatnich dni pogoda nieco się zmieniła. Nie mamy już tak upalnych, bezwietrznych dni i nad Podkarpacie nadciągnęły chmury, niższe temperatury i opady deszczu. Do tego, pojawiają się mocniejsze podmuchy wiatru. O tym, jak niebezpieczna bywa taka aura podczas wodnych wypraw, przekonała się rodzina, wypoczywająca nad Jeziorem Solińskim.
W niedzielę, około godziny 13.30 nastąpiło tam drastyczne załamanie pogody. Nad wodę nadciągnęły chmury, a wiatr naruszył spokojną taflę na najbardziej pojemnym zbiorniku wodnym w Polsce. Fale okazały się na tyle groźne, że do znajdującego się na środku jeziora rowerka, na którym była dwójka małych dzieci z rodzicami, zaczęła wlewać się woda. Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Lesku, spanikowana rodzina zaczęła wzywać pomocy. Zanim jednak pokład znalazł się pod wodą, do całej czwórki, policyjną łodzią motorową, zdołał dopłynąć patrol. Wszyscy zostali bezpiecznie przetransportowani na brzeg.
W ciągu całego weekendu w Solinie, miało miejsce kilka podobnych, groźnych sytuacji. Pogoda zaskakiwała turystów, którzy zjechali w Bieszczady z całej Polski. Przez to, patrole wodne miały sporo pracy. W piątek policyjni stermotorzyści odholowali do brzegu trzy łódki (z łącznie siedmioma pasażerami), które nie radziły sobie z rosnącymi falami.
Funkcjonariusze apelują nie tylko o rozwagę i śledzenie prognozy pogody przed wypłynięciem na "szerokie wody", ale także każdorazowe zakładanie kapoków ratunkowych. O tym, jak bardzo potrzebne jest zachowanie rozsądku nad wodą, świadczą policyjne statystyki. Tylko w czerwcu, w Polsce utonęło aż 113 osób. Od początku czerwca zanotowano 14 utonięć.
Polecany artykuł: