Bóbr Leoś niczego nieświadomy wybiegł na drogę i niestety wpadł pod auto. Kierowca nie zdążył zahamować i boleśnie przejechał po nodze zwierzaka, który ranny wpadł do rowu i już z niego nie wyszedł o własnych siłach. Dostrzegli go ludzie, którzy postanowili przywieźć bobra do przemyskiej Fundacji Ada. To okazało się ogromnym wyzwaniem, bo wielki ssak był przestraszony i nastawiony bojowo do każdego, kto chciał dotknąć jego obolałe ciało.
Kiedy się udało i zwierzak w klatce przyjechał do Lecznicy, najpierw go znieczulono
- Było to konieczne, żebyśmy mogli go szczegółowo przebadać i zdiagnozować. My musimy być bardzo ostrożni wobec niego i uważać, żeby go nie zranić, on tego robić nie musi wobec nas - mówił weterynarz Radosław Fedaczyński.
Leoś po zastrzyku trafił na badania. Zdjęcie RTG pokazało, że ma poważnie i złamaną tylną łapę i konieczna jest operacja, aby złożyć pogruchotane kości. Po zabiegu bobra czeka długa rehabilitacja, aby wrócił do pełnej sprawności. Dopiero potem będzie możliwe, aby bóbr wrócił do naturalnego środowiska