Bocian dostał w dziób od Pana Andrzeja!? Narzędziem zbrodni była łopata i mięso [GALERIA]

2021-03-01 16:58

W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu takiej zbrodni jeszcze nie było! Policjanci już przyzwyczaili się do ciągłych kradzieży i intryg Bociana z Lecznicy, ale teraz ofiarą przestępstwa miał paść sam Długodzioby! Do zbrodni miał się przyczynić -Pan Andrzej. To on codziennie karmi ponad 80 boćków. Funkcjonariusze wykonują czynności sprawdzające mające odpowiedzieć na pytanie, czy Bocian Radzio "dostał w dziób" od dostawcy pożywienia dla klekotków.

Niedawno informowaliśmy o kolejnej intrydze znanego w Ośrodku Bociana Radzia, szefa gangu pierzasto-kopytnego, który trudni się kradzieżą jedzenia innym zwierzętom na terenie Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Długodzioby zgrywając opiekuna i lowelasa zagadał kaczki, twierdząc, że Pan Andrzej tuczy je tylko po to, aby upiec je w pomarańczach i zjeść! Przerażone kaczki nie zwróciły uwagi, kiedy udający dobrodusznego przyjaciela, zatroskanego o ich los,  Bociek zjadł przysługującą im porcję obiadową!

 Sprawą występku zajęli się przemyscy funkcjonariusze,  ale na ich głowy spadł kolejny problem. Tym razem to Bocian Radzio przyszedł się poskarżyć utrzymując, że teraz  to on stał się obiektem napaści! Długodzioby zeznał, że "dostał w dziób łopatą, a na pewno mięsem", które rzucił Pan Andrzej podczas karmienia hordy boćków. Tych jest ponad 80 w Lecznicy i każdego dnia potrzebują mięsa. Na jednego ptaka na długich czerwonych nogach przypadka porcja za 5 zł. Sam Bociek twierdzi, że dokładnie nie wie co spadło na jego dziób, bo było to tak nagłe zdarzenie, że nie utkwiło mu w pamięci.

Według naszych nieoficjalnych ustaleń Radzio jak zwykle rzucił się do pałaszowania mięsnych kęsków, żeby jak najszybciej zjeść, możliwie jak najwięcej. Zaaferowany połykaniem obiadu nawet nie zauważył, że Pan Andrzej wyrzucił kolejną porcje jedzenia. Malutki kawałek jedzenia mógł  go uderzyć w dziób, ale naoczni świadkowie  twierdzą, że nic takiego nie wiedzieli. Ciągle trwają przesłuchania bocianów. Tych jest kilkadziesiąt i każdy zeznaje, że ich przywódca Radzio został brutalnie potraktowany przez Pana  Andrzeja. Jedni klekoczą, że dostał w dziób łopatą z całym impetem, inni, że spadło na niego tyle mięsa, że cudem przeżył, kolejni biało-czarni hultaje na czerwonych nogach zaznaczają, że dostawca pożywienia celowo rzucił największe kawałki tuż obok Radzia, znając jego przyzwyczajenia do szybkiego konsumowania obiadów, by ten się zakrztusił, być może nawet tragicznie zmarł! Ile bocianów tyle wersji tego wydarzenia.

Szpil bociani w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych

Pan Andrzej sprawy nie komentuje. Nie został też zawieszony w swoich obowiązkach i nadal karmi bociany. Co więcej karmi wszystkich, nawet Radzia i jego kolegów, którzy niespójnie zeznają przeciwko niemu. Długodzioby po całej akcji i oczywiście spałaszowaniu obiadu natychmiast pobiegł do Doktor Agnieszki na obdukcję. Nakazał jej zabezpieczyć ślady mięsa na swoim dziobie. Pani Weterynarz utuliła ptaszysko i zapowiedziała, że oczywiście z największą starannością jak biegły medycyny sądowej zabezpieczy ślady mięsa na dziobie Radzia, tylko zaznaczy w raporcie dla służb , że ten przybiegł do jej gabinetu zaraz po spałaszowaniu obiadu. Nie przerywając posiłku...  Co najważniejsze w pośpiechu pałaszując ogromne ilości nie wegetariańskiej strawy, której ślady na pewno zostają na dziobie. Żadnych obrażeń u Boćka nie stwierdzono.  Doktor Agnieszka z całą stanowczością stwierdziła, że na pewno nie dostał w dziób łopatą, ale zgłoszenie napaści i agresywnego zachowania było, mundurowi muszą sprawdzić wszystkie okoliczności tego zdarzenia.

Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki