Do zbrodni doszło w poniedziałkowe popołudnie. Jak udało nam się ustalić, w czasie tragedii rodziców nastolatków nie było w domu. Poszli do pobliskiego kościoła, by się modlić za dusze zmarłych ze swojej rodziny w Dzień Zaduszny. Nie mogli nawet przypuszczać, co w tym czasie dzieje się w ich domu. Z ustaleń śledczych wynika, że feralnego dnia Aleksander M. (15 l.) zalogował się na pierwsze dwie lekcje on-line. Potem nie był już dostępny.
Zobacz: Modlili się w kościele, gdy ich SYN MORDOWAŁ siostrę. HORROR w Głowaczowej [ZDJĘCIA]
Po godz. 17.00, gdy rodzice wyszli do kościoła, chłopak miał usłyszeć głos, który podpowiedział mu, że ma zabić siostrę. Aleksander wypełnił „rozkaz”. Poszedł do pokoju siostry i ogłuszył ją kijem. Następnie, jak w amoku, nastolatek wbijał nóż w ciało siostry. Bez opamiętania ranił całe ciało. Zwłoki dziewczyny przeciągnął przez kilka pomieszczeń w domu, zostawiając wszędzie krwawe ślady i porzucił je w piwnicy.
– Po tym nastolatek zadzwonił pod 112 i opowiedział, co się stało w jego domu. Zostanie przesłuchany. Jak wstępnie twierdził – usłyszał głos, który kazał mu zabić siostrę. Rodzina nigdy nie miała żadnych konfliktów z prawem – informował prokurator rejonowy z Dębicy, Jacek Żak.
Co wstąpiło w Aleksandra M.? Sąsiedzi są w szoku. Wszyscy mówią, że to spokojna rodzina. Rodzeństwo było wielokrotnie wyróżnianie za fantastyczne osiągnięcia w nauce. Wszyscy razem chodzili do kościoła, byli bardzo bogobojni i spokojni.
– Ojciec tam pracował, często koło domu go widziałem, jak trawę kosił, wszyscy się kłaniali, tam nigdy nawet żadnych awantur nie było. Bardzo zdolne dzieci. Oboje super wykształceni. Zawsze mieli pasek na świadectwie. Ten Olek, to jako dziecko chorował na raka. Zbierano pieniądze na leczenie, pokonał chorobę. Dostał drugie życie, żeby zabrać je siostrze. Niech mu Bóg wybaczy. Tak pójść do kościoła i w jednej chwili stracić dwoje dzieci. Biedna ta rodzina – relacjonuje najbliższa sąsiadka. Ciało Natalii zostało przewiezione do Instytutu Ekspertyz sądowych w Krakowie.
Głowaczowa jest wstrząśnięta. Nikt nie mówi nic złego o tej rodzinie. – Pogodni, skromni. Naprawdę dobrzy ludzie. Mieli tylko tych dwoje dzieci, ale jacy oni byli zdolni. Bardzo dobrze się uczyli. Od marca odkąd była ta kwarantanna, tego chłopaka w ogóle nie było widać. Mówili, że w dom siedzi na komputerze gra, ale co robił, nie wiadomo – dodaje inna sąsiadka. – U nich na regałach stało mnóstwo zdjęć. Oni tacy poprzytulani tam byli. Wszyscy się kochali. To jest niemożliwe – dodaje sąsiad.
Wiadomo, że Aleksander M. prowadził notatnik, w którym zapisywał swoje przemyślenia czy przeżycia. Śledczy zabezpieczyli komputer chłopaka i ten pamiętnik. Być może to da odpowiedź na pytanie, co stało się w domu rodziny M., jakie głosy słyszał piętnastolatek i czy zaplanował zbrodnię na swojej ślicznej siostrze.
Masz podobny temat? Napisz od autora tekstu: [email protected].