Podkarpacie po burzach. Strażacy mieli pełne ręce roboty
Bryg. Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej informowała o ostatnich działaniach strażaków z Podkarpacia. Ci mieli ręce pełne roboty, przez szalejące burze. Strażacy wzywani byli głównie do usuwania powalonych konarów i całych drzew. - Wypompowywaliśmy wodę z zalanych piwnic i udrożnialiśmy przepusty drogowe. W siedmiu przypadkach pomagaliśmy zabezpieczyć uszkodzone dachy na budynkach gospodarczych i mieszkalnych. Najwięcej interwencji odnotowaliśmy w pow. stalowowolskim, jarosławskim i niżańskim. Na szczęście, nikomu nic się nie stało, nikt nie został ranny - poinformował rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. Groźnie było w pow. lubaczowskim, gdzie piorun uderzył w dom jednorodzinny, a w pow. jasielskim od uderzenia pioruna zapaliła się stodoła.
Wielkie zniszczenia. Na niebie widać było lej
"Uszkodzonych zostało pięć samochodów. Na auta spadły drzewa i banery reklamowe" – informował Piotr Dziekan z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie. W powiecie przeworskim we wsi Rudka mieszkańcy zaobserwowali chmury ułożone w lej trąby powietrznej.
Front burzowy przechodzący przez Podkarpacie pozbawił prądu około 22 tys. odbiorców. Burzowe niebo wyglądało bardzo groźnie. Niestety meteorolodzy przewidują, że to nie koniec tak gwałtownych nawałnic nad Podkarpaciem i niebawem mają nadejść kolejne.