Materiał programu "Interwencja" przedstawia dramat, jaki przeżyła pani Danuta. Na cmentarzu w Chorzelowie na Podkarpaciu 42 lata temu w grobowcu rodzinnym spoczął jej mąż, który zginął w wypadku. Kobieta cytowana w programie opowiada, że zamierzała pochować go w dwuosobowym grobowcu, jednak za namową rodziny zrobiono rodzinny grobowiec.
- Cztery lata po śmierci mojego męża zmarł nagle szwagier - opowiada pani Danuta.
Gdy kobieta wraz z synem poszła odwiedzić grób męża, przeżyła horror.
- Początkowo nie zorientowaliśmy się, że było coś robione. Tam są trzy poziomy i na najniższym leżał mąż i szwagier. Kiedy spotkaliśmy grabarza, powiedział: zrobiłem to wszystko, wykopałem - wspomina pani Danuta w programie "Interwencja".
Chorzelów. Grabarz miał wykopać szczątki tylko jednej osoby
Okazało się, że kuzyn kobiety zamówił grabarza. Chodziło jednak o ekshumację jego ojca.
- Na taczkach były te worki. Wyciągnął (grabarz - przyp. red.) czaszkę i podszedł do syna - opowiada pani Danuta.
- Wykopałem, pozbierałem do worka, bo tak się robi - powiedział grabarz.
Na pytanie, czy zlecenie było tylko na szczątki jednej osoby, a nie dwóch, grabarz odpowiedział:
- Na jednego. Ale myślę: będę zaraz drugi raz kopał? - słyszymy w programie.
Ekshumacja zwłok: potrzebne są wymagane zgody
Jak zaznacza adwokat Bartosz Graś w programie "Interwencja", by dokonać ekshumacji potrzebna jest zgoda rodziny, zgoda sanepidu, należy też udać się do zarządcy cmentarza i przedstawić mu takie zgody.
Proboszcz, który jest zarządcą cmentarza w Chorzelowie nie chciał rozmawiać z reporterką programu.
Pani Danuta złożyła zeznania w tej sprawie na policji. Mundurowi potwierdzili, że szczątki zmarłych zostały wykopane. Kobieta nie wie, gdzie są szczątki jej męża, natomiast grabarz twierdzi, że wróciły na swoje miejsce.
- Przecież ja nie zjadłem ich, tylko są dalej. Proszę wziąć ekipę i będziecie widzieć. Przecież się nie da ich zjeść, nie? - mówił.
Pani Danuta jest wstrząśnięta.
- Do dzisiaj nie mogę się z tego otrząsnąć - mówi.