Do niecodziennej sytuacji doszło w piątek w Cieszanowie na Podkarpaciu. 37-letni mieszkaniec gminy Boguchwała wbiegł na jedną z posesji w Cieszanowie i twierdził, że w znajdującym się za nią stawie, ktoś się topi. Właścicielka posesji zadzwoniła na numer 112. Na miejscu pojawiły się służby, które przeszukały wskazany staw oraz kilka sąsiadujących i nikogo nie znalazły.
Zobacz również: Czarna Sędziszowska. 22-latek utonął na terenie żwirowni. Przyszedł się kąpać z grupą kolegów
- Przybyli na miejsce policjanci rozpytali mężczyznę, który cały czas twierdził, że gdy był w stawie, to zauważył osoby, które się topiły. Z uwagi na ewentualne zagrożenie życia i zdrowia, na miejsce przybyło sześć zastępów straży pożarnej oraz specjalna jednostka wodno-nurkowa PSP z Przemyśla. Strażacy przeszukali wskazywany przez mężczyznę staw, a także kilka sąsiadujących z nim zbiorników wodnych. Nikogo nie odnaleźli - informuje KPP Lubaczów.
Mężczyzna, 37-letni mieszkaniec gminy Boguchwała został przebadany na zawartość alkoholu w organizmie. Okazało się, że miał ponad 2 promile. Ostatecznie stwierdził, że chyba mu się to wszystko jednak wydawało, bo był mocno pijany. Teraz za bezpodstawną interwencję służb, 37-latek odpowie przed sądem. Zgodnie z art. 66 Kodeksu wykroczeń - mężczyźnie grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna.
- Pamiętajmy, że blokując numer alarmowy lub bezpodstawnie wzywając służby, nie tylko narażamy siebie na odpowiedzialność prawną i finansową, lecz opóźniamy pomoc osobie, która w tym czasie może naprawdę jej potrzebować - apeluje podkarpacka policja.
Zobacz też: Wieża widokowa i wiatrak w Różance. Niezwykłe miejsce na mapie Podkarpacia