Było tuż po 19:00, kiedy Teresa M. wyszła z kamienicy, w której mieszkała z matką w bardzo skromnym mieszkaniu, i przeszła przez podwórko. Bieda daje o sobie znać. Budynek, w którym jest kilka mieszkań, potrzebuje remontu. Teresa M. wraz ze swoją matka mieszkają w malutkim mieszkanku. Zofia, mama niedoszłej samobójczyni, z żalem w głosie opowiada o córce.
- Teresa to nie jest moje jedyne dziecko, ale jedne, które zastało samo, nikogo obok. Jakoś tak się złożyło. Ona to z samotności zrobiła, bo co innego - sugeruje matka. - Ma depresję. Ja też mam. To wskoczyła do tej studni, choć się leczy - reasumuje.
Do Teresy jej znajomi mówili Grażynka, tak miała na drugie imię i to imię wolała. Kobieta przeszła przez podwórko i stanęła przed studnią oddaloną o kilkadziesiąt metrów od swojej kamienicy. Otworzyła klapę i wskoczyła. Zobaczył ją sąsiad, który natychmiast zadzwonił po pomoc. Kobieta nie utonęła tylko dlatego, że w studni nie było wystarczającej ilości wody.
- Chyba do ramion była woda. Tak strażacy mówili, jak ją wyciągnęli, to nic nie mówiła. Tylko siedziała i patrzyła. Zaraz ją zabrali do szpitala psychiatrycznego. Człowiek musi mieć kogoś u boku, musi –podsumowała mama niedoszłej samobójczyni.
Na miejscu pracowali policjanci z Jarosławia, którzy prowadzili czynności sprawdzające, czy ktoś kobietę nakłaniał do próby samobójczej. - Akta w tej sprawie zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu - potwierdziła Anna Długosz z KPP Jarosław.
Masz podobny temat?
Napisz od autora tekstu: