Dariusz Rosół mieszka w domu jednorodzinnym z garażem na obrzeżach Przeworska. Historia przeworskich winnic zaczyna się właśnie przy tym garażu. Przed nowo wybudowanym miejscem na samochód pan Dariusz postawił pergolę i obsadził winoroślą. Żona winiarza o tę pergole z krzaczkami wina rozbijała zderzaki samochodu i zapadła decyzja o likwidacji tego upiększenia przed garażem. Dziś pan Dariusz mówi, że ten uszkadzany samochód to może był znak od Boga, a nie dopust Boży, "bo 3 metrowy wjazd do garażu był dla Niej za wąski" - uśmiecha się wspominając tę sytuację. Pergola trafiła do sąsiada, a krzaczki winorośli trzeba było wykopać i posadzić przy drodze obok naszej posesji- wspomina winiarz. Winorośl bardzo szybko rosła, a Dariusz Rosół namiętnie ją przycinał coraz bardziej interesując się samymi krzewami. Kupił pierwszy niewielki „balon” na wino, zaczął czytać fachowa literaturę. Przy tym przyszło mu się nauczyć czeskiego. - Jak się zna polską gwarę wiejską, to język czeski nie jest wielkim problemem. To czego nie rozumiałem tłumaczył Google. I tak czytałem pierwsze książki o winiarstwie- wspominał przeworszczanin. No i wyszło tak, że złapał takiego bakcyla, że zostawił pracę w telekomunikacyjnej korporacji, kupił niewielką działkę i obsadził ją winoroślą. Długa i żmudna praca i wizyty na innych winnicach przyniosła efekty. W 2013 roku małe balony wina domowej roboty stały się beczkami z przeworskich winnic. Z racji tego, iż przy zakładaniu winnicy, obsadzaniu i zbiorach pomagała cała rodzina, kolejne partie nazywane są od imion członków rodziny: -Na chwilę obecną mamy 12 różnych partii, czekamy na wnuki, wówczas będzie ich więcej. Wina białe dostają imiona żeńskie, a wina czerwone i różowe męski. I tak przeworskie winnice oferują m.in. wina "o nazwach" : Dariusz, Aleksander, Jacek, Kazimierz, Maciej, Maria, Elżbieta, Agnieszka, Zofia, Paulina, Barbara, Magdalena.
Przeworski winiarz prowadzi małą winną manufakturę, która nigdy nie była nastawiona na masową sprzedaż. Co roku na jego winnicy jest inny zbiór i co innego trafia do butelek. Czasem wino wygrzewane w słońcu, czasem po burzowym roku, a czasem po chłodnej wiośnie, która zabrała część zbiorów. W winnicy Dariusza Rosoła powstają 3 rodzaje wina czerwone, różowe i białe, oraz jeden rodzaj wina musującego. Wszystkie powstają w inny sposób.
-Wino czerwone powstaje tak, że sok razem ze skórkami trafia do zbiorników, gdzie następuje fermentacja połączona z maceracją. W procesie maceracji, trwającym zazwyczaj od 2 do 3 tygodni, skórki oddają barwnik do soku. Po upływie potrzebnego czasu wino jest ściągane znad osadu ze skórek i pestek, a następnie przelewane do nowych zbiorników. Potem następuje fermentacja jabłkowo-mlekowa. Gdy wino jest już gotowe, może zostać zabutelkowane od razu lub dodatkowo starzone w beczkach dębowych. Czas dojrzewania w beczkach bywa różny, ale proces ten trwa zazwyczaj od kilku miesięcy do trzech lat. Wino różowe wytwarzane jest z odmian czerwonych, a swój różowy kolor zawdzięcza krótkiemu kontaktowi moszczu ze skórkami. To one w ciągu kilku godzin nadają barwę sokowi. Po tym niedługim czasie skórki i pestki są usuwane. Następnie sok trafia do zbiorników fermentacyjnych, gdzie rozpoczyna się fermentacja, która nie różni się niczym od tej, której poddawane jest wino białe- przybliża Dariusz Rosół. Zaś wino białe w przeworskich winnicach okraszone żeńskimi imionami powstaje bez skórek i pestek. Do wielkich stalowych kadzi trafia tylko sok. Do wina białego dodaje się drożdże i zaczyna się fermentacja alkoholowa. Polega ona na tym, że drożdże, pożywiając się zawartym w soku cukrem, wytwarzają w rezultacie alkohol oraz dwutlenek węgla. Gdy proces ten się zakończy, wino zostaje ściągnięte znad osadu, składającego się z martwych drożdży. Przed zabutelkowaniem jest filtrowane, aby nie pozostały w nim żadne substancje, które mogą spowodować ewentualne wady wina. Białe wino może też być starzone w beczkach (najczęściej dębowych). Ma to na celu nadanie mu aromatów wanilii czy grzanki chleba, a także wzbogacenie jego ciała i obniżenie kwasowości- podsumowuje winiarz.
Fakt, że Dariusz Rosół z Przeworskich Winnic jako pierwszy w powojennej Polsce został zaprzysiężony do produkcji wina mszalnego to również przypadek. Zaczęło się od brata winiarza - Jacka, który jest księdzem. To on zapytał czy wina z dariuszowych winnic można używać do mszy. Dariusz Rosół zaczął się tym tematem interesować.
- Wysłałem swój wniosek do Kurii Archidiecezjalnej w Przemyślu i swoją prośbę o zaprzysiężenie - opowiada przedsiębiorca. - I czekałem. W końcu przyszła odpowiedź, pod jakimi „winnymi” warunkami mogę się ubiegać dla swojego wina o status mszalnego. Oczywiście po dostarczeniu próbek mojej produkcji, które potwierdzą, że z winorośli jest i żadnej chemii nie zawiera. Wino mszalne musi być produkowane zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego, spełniać odpowiednie warunki, a nade wszystko - być zaprzysiężone. Najprościej rzecz ujmując ma być czyste, z owoców winnego krzewu, nie zepsute i nie stabilizowane żadnymi sztucznymi środkami chemicznymi. Może zawierać dwutlenek siarki, ale każde wino go zawiera. Nie ma prawa być sztuczne kwaszone lub słodzone- wymienia przeworski winiarz.
Takie wino z przeworskich winnic trafia przed ołtarze od 2015 roku. Przeworski winiarz musiał sprostać wielu wymaganiom. Potem otrzymał specjalny dekret, opatrzony pieczęcią arcybiskupa Józefa Michalika, następny w 2020r. od abp. Adama Szala. Teraz trunek z Podkarpacia może być używany podczas mszy w każdym kościele. Od tego czasu już inne dwie winnice na zachodzie Polski uzyskały możliwość produkcji wina mszalengo. Zaprzysiężenie winiarza jest wydawane na okres 5 lat. Winiarz wówczas składając ręce na biblii mówi:
„Jako producent wina używanego do celebracji Najświętszej Eucharystii pod przysięgą stwierdzam, że zapoznałem się z normami Kościoła dotyczącymi produkcji wina mszalnego, zawartymi przede wszystkim w Kodeksie Prawa Kanonicznego oraz w orzeczeniach Kongresu Kultu Bożego i innych sakramentów oraz innych urzędów kościelnych, przyrzekam, że produkując wino mszalne będę sumiennie przestrzegał wszystkich norm wyznaczonych przez Kościół, dotyczących materii eucharystii oraz przepisów prawa winiarskiego mojego kraju. W szczególności pod przysięgą zobowiązuję się do produkcji wina mszalnego jedynie z owoców winorośli, czystego i naturalnego, bez jakichkolwiek dodatków obcych substancji, z zachowaniem przepisów kościelnych, dotyczących siarkowania i szaptalizacji, przypomnianych we wskazaniach, wydanych przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski. Tak przyrzekam, ślubuję i przysięgam, niech mnie przeto Bóg wspomoże i ta Święta Ewangelia, którą rękami dotykam”.
To ogromna nobilitacja dla winnicy i potwierdzenie, że mała przeworska manufaktura ma czyste wina, zmącone tylko miłością i zaprawione pasją.
Masz podobny temat? Napisz od autora tekstu: [email protected]