Kobieta, która była na grzybach najpierw usłyszała szelest liści, a potem zobaczyła przy nodze małego dzika. Pierwsza reakcja to oczywiście odseparowanie się od zwierzęcia, bo gdzieś w pobliżu może być matka. Niestety, ta nie pojawiła się, a dzik garnął się do ludzi i tulił. Malutka była bardzo chuda i chwiała się na nogach. Ludzie zabrali ją do domu. Pierwszą dobę dzik miał przespać w całości i pić kozie mleko ze smoczka. W następnych 24 godzinach kobieta, która ją zabrała z lasu i ocaliła odszukała w sieci Fundację Ada w Przemyślu i przywiozła tam dzika.
Zwierzę faktycznie było wychudzone i początkowo bardzo ciężko radziło sobie ze ssaniem butelki, co może sugerować, że nie malutka samiczka dzika nie ssała za długo mleka matki, dlatego nie ma takiego nawyku. Weterynarze natychmiast zabezpieczyli dzika. Ta dostała na imię Ewa i została przebadana przez weterynarzy. Pierwsze diagnozy to niedożywienie i hipotermia. Na resztę wyników lekarze czekają. Malutkiemu dzikowi wykonano wszelkie badania. Weterynarze zrobią wszystko, by przywrócić ją naturze, jeśli tylko będzie zdrowa i można będzie to zrobić. Tymczasem Ewa przebywa w Fundacji Ada w specjalnym boksie i nabiera sił.