Kurzyna Wielka to malutka wieś na Podkarpaciu w której wszyscy znają dwie kobiety. Halina K. (67l) to rodowita mieszkanka wsi, Irina B. (81l) to pochodząca z Rosji, warszawianka, która na Podkarpacie przyjeżdża tylko na wakacje. Gdy ta druga pojawia się we wsi zaczynają się interwencje policji. Kobiety walczą o kawałek ziemi. Halina K. podaje, że ziemia jest jej i zagrodziła płotem furtkę sąsiadki, bo ta ma drogę do swojej posesji kilka metrów dalej. Irina B. twierdzi, że co prawda ma inną drogę i ziemia faktycznie jest Haliny K., ale zagrodzona bezprawnie. Spór przybrał olbrzymie rozmiary. Staruszki wyzywają się i uprzykrzają sobie życie. Złośliwości to u nich codzienność! Młodsza twierdzi, ze starsza po jej domem uprawia czary:
- Przyszła do mnie pod dom, ja byłam akurat w kuchni, a ona trzymała jakąś laleczkę i przebijała ją igłami i mówiła „niechaj zdjechnu”. Ja otworzyłam okno i chlusnęłam ją kubkiem wody i powiedziałam już cie ochłodziłam z tych czarów, zabieraj mi się stad, z tym voodoo. Gazem pieprzowym mnie oblała, przezywa mnie. Wyrzuca śmieci na moją działkę. Później mi jeszcze groziła, że był w jednym miejscu i jej powiedzieli, że ja niedługo „zdjechne”.
Halina K. na swojej działce powiesiła tabliczki, że to teren prywatny i zagrodziła furtkę Iriny B. Te tabliczki i zagrodzony płot chciała siekierą odrąbać osiemdziesięciojednoletnia emerytka. Wówczas kobiety zaczęły się szarpać. Mocowały się z siekierą, aż ta skaleczyła młodszą z seniorek.
Irina B. twierdzi, że to ona jest ofiarą i również miała ranę na rękach od siekiery i ona użyła jej po ataku sąsiadki na nią!
Polecany artykuł:
-Jak robiłam przejście w płocie moim małym toporkiem to ona rzuciła się na mnie z takim wielkim trzymetrowym drągiem i uderzyła mnie w nogę! Ja nic nie robiłam, pokazałam jej tylko, że mam toporek. Potem się zaczęła szarpać ze mną i pokaleczyłyśmy się. To wariatka!- kwituje Irina B. – Utrudnia nam dojście do własnej działki. Ja i mąż jesteśmy starsi. Musimy chodzić dookoła, bo ona zagrodziła nam furtkę!
Sąsiedzi mówią o wojnie polsko-ruskiej we wsi, a policja bez przerwy przyjeżdża do zwaśnionych sąsiadów.
- Interweniujemy tam od kilku lat. Spór toczy się o drogę dojazdową. Według naszych ustaleń Irina B. miała przypadkiem zranić Halinę K. Sąsiedzi złożyli już wniosek o rozgraniczenie do gminy. Policjanci zawsze pouczają panie, że ich spoór to sprawy cywile, interweniujemy, gdy jesteśmy niezbędni – skwitował Bernard Dul z niżańskiej policji.
Panie nie wiodą spokojnego życia staruszka na wsi. Próżno tam również wypatrywać gołąbka pokoju z gałązką oliwną. Jeszce by został potraktowany siekierą...
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: