Był piątek (24 marca 2023) po 23.00 kiedy to najprawdopodobniej dziadek Józef S. (68 l.) ze wsi Kozłówek na Podkarpaciu wymieniał butlę z gazem w jednym z pomieszczeń na niższej kondygnacji. To od niej się wszystko zaczęło – tak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń. Prokuratura na razie nie potwierdza tych informacji, dopóki nie wypowiedzą się biegli.
Sąsiedzi rodziny mówią, że ogień roznosił się w błyskawicznym tempie.
– Pierwsze zgłoszenie, jakie wpłynęło mówiło o pożarze butli z gazem, jednak po dojeździe na miejsce okazało się, że płonie również budynek mieszkalny i są osoby uwięzione w środku. Strażacy będący na miejscu pracując w aparatach ochrony dróg oddechowych, weszli do środka i gasząc ogień wynosili również poszkodowanych ze środka na zewnątrz, gdzie trwała heroiczna walka strażaków, ratowników i policjantów o ich życie – opisywali strażacy OSP Kalembina w mediach społecznościowych.
W domu oprócz dziadka przebywali rodzice z dwójką malutkich dzieci. W swoich łóżkach spała Maja (3,5 roku) oraz Wojtuś (5 l.).
-W momencie, gdy na miejsce przyjechali strażacy, ogniem objęty był parter domu. Równocześnie z gaszeniem ognia strażacy przeszukiwali dom. Z parteru ewakuowali 68-letniego mężczyznę, któremu udzielono pomocy medycznej. Z piętra ewakuowano cztery osoby, w tym dwoje dzieci – chłopca i dziewczynkę, w wieku czterech i sześciu lat. Osoby dorosłe ewakuowane z piętra były restytuowane przez strażaków i ratowników medycznych. Niestety, nie udało się uratować życia 30-letniej kobiety. Ranni mieszkańcy zostali przetransportowani do szpitali – informował Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP w Rzeszowie.
Rodzinny dramat w Kozłówku. Ruszyła zbiórka
Na oddział intensywnej opieki medycznej w Strzyżowie z ciężkimi obrażeniami i poparzeniami trafił dziadek oraz tata dzieci, Sławomir S. (32 l.) Maję zabrano do Krakowa, gdzie, jak nieoficjalnie ustaliliśmy przebywa w komorze hiperbarycznej w stanie ciężkim. Wojtuś przebywa w rzeszowskim szpitalu. Niestety, mama Ewelina S. (35 l.) nigdy już nie wróci do swoich pociech. Jej znajomi i najbliższa rodzina są zrozpaczeni.
- Oni w listopadzie 2015 roku brali ślub. Ona pochodziła gdzieś ze Strzyżowa i tutaj przyszła, żeby z mężem zamieszkać. Ten Sławek to chyba nawet nie wie jeszcze, że wdowcem została i sam na świcie z tymi kropeczkami malutkimi- rozpaczała mieszkanka Kozłówka.
Stan domowników jest ciężki, a dzieci na zawsze straciły mamę. Ich dom w obecnym stanie nie nadaje się do zamieszkania. W internecie ruszyła zbiórka na pomoc pogorzelcom z Kozłówka.
Akademia Dobrych Pomysłów założyła na stronie pomagam.pl zrzutkę dla rodziny, która straciła dach nad głową i osobę, która strzegła domowego ogniska. Zrzutki należysz szukać pt. "Pomoc dla pogorzelców w Kozłówku" Zbierana jest kwota 50 tysięcy złotych.