- Bardzo dobrze, że zabrali to auto. Dziękujemy, bo gdyby nie „Super Express” to pewnie trwałoby to jeszcze nie wiadomo jak długo. Policja przyjechała na miejsce, popatrzyli na znaki, potem wysłali jakiś patrol do tej kobiety w Przemyślu, ona podpisała papiery, że auta nie weźmie i wtedy wezwali lawetę. Wszyscy się cieszyliśmy, ludzie filmowali i klaskali jak auto wjeżdżało na samochód. A ta córka, która tu mieszka z nami przy tej drodze, to jak wróciła z pracy, to swoje auto zaparkowała na parkingu pod kościołem, a nie tutaj i przyszła stamtąd na nogach do domu. Zastanawiamy się, co teraz na nas czeka - mówiła Agnieszka Mazur- Sas z Urzejowic.