W gminie Trzebownisko, która jest usytuowana zaledwie kilka kilometrów od Rzeszowa w miejscowości Jasionka znajduje się największy port lotniczy na Podkarpaciu, gdzie codziennie lądują samoloty rejsowe. Po wybuchu wojny w Ukrainie lotnisko stało się jednym z najczęściej używanych w Polsce, ponieważ umożliwiało pomoc humanitarna i militarną dla Ukrainy przekazywaną drogą lotniczą.
W tej gminie nikogo już nie dziwią potężne samoloty wojskowe, które kilka - kilkanaście razy dziennie wznoszą się w powietrze i lądują tuż nad budynkami.
- Może jest trochę więcej hałasu, ale można się przyzwyczaić. Na początku wnuki biegały do okna za każdym razem, kiedy usłyszały, że większy samolot ląduje, bo te rejsowe tutaj już wszyscy znamy. Teraz już mało kto patrzy w niebo na te kolosy, bo spowszedniały- mówiła Pani Janina, która mieszka w sąsiedztwie lotniska.
Amerykańscy żołnierze stanowią 1/3 gminy
Mieszkańców nie stresują już też wszechobecni amerykańscy żołnierze, którzy obecnie stanowią ok. 1/3 gminy. Ci pojawiali się w gminie Trzebownisko od listopada 2021 roku. Kiedy w lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, niemal codziennie w Jasionce lądowały samoloty ze amerykańskim sprzętem wojskowym i żołnierzami. Na początku wszyscy podchodzili z rezerwą do obcych wojsk. Starsi mieszkańcy bali się, a młodsi z ciekawością oglądali amerykańskie samochody wojskowe, których nagle pojawiły się setki.
- Na początku wszyscy mówili, że oni będą tylko w bazie i na ćwiczeniach, że ich tutaj na ulicach nie będzie. To jednak normalni ludzie i wychodzą. Jeżdżą do Rzeszowa, a nas to mają najbliżej. Jak pierwszego dnia przyszli do Biedronki, to ja byłam na drugiej zmianie. Od razu było widać, że to nie nasi. Dziewczyny się pochowały, bo nikt nie wiedział jak z nimi rozmawiać. Jak pytali nas po angielsku jak się mamy, to uśmiechaliśmy się i pokazywaliśmy im ile mają zapłacić i w duchu się modląc, żeby nic więcej nie chcieli. Teraz już wszyscy ich kojarzą. Oni zawsze są uśmiechnięci zagadują. No i teraz u nas wszyscy co pracują w handlu i usługach musieli angielski podszkolić, żeby jakoś się komunikować z nimi - mówiła kasjerka.
Wójt gminy Trzebownisko: uczymy się tolerancji
Zastępca wójta w Trzebownisku, Sławomir Porada z radością zauważa, że początkowy strach zamienił się w ciekawość.
- Żołnierze wychodzą do lokalnych restauracji, robią zakupy, grają z miejscowymi w piłkę na naszych boiskach i biegają po lasach na terenie gminy, niektórzy przychodzą nawet na niedzielne msze! Poznają się z miejscowymi. Ludzie u nas stają się bardziej otwarci. To prawda, że coraz więcej osób stara się mówić po angielsku. Zauważyliśmy też znaczy wzrost zainteresowania deweloperów, którzy chcą u nas budować domy jednorodzinne na wynajem. Mieszkańcy czasem denerwują się na zamknięte drogi, kiedy wyjeżdża wojskowa kolumna pojazdów. Słyszę też głosy o tym, że jest drożej w sklepach, bo przedsiębiorcy zauważyli większą liczbę klientów, więc mogli sobie pozwolić na podniesienie cen. Mnie jednak cieszy, że jako tak mała gmina jesteśmy tak bardzo interkulturowi i uczymy się tolerancji. Jeżeli baza amerykańska w naszej gminie wyrazi chęć z przyjemnością zorganizujemy jakąś wspólną imprezę integracyjną- oczywiście polsko- amerykańską, żeby się lepiej poznać!- mówił włodarz.
Lokale nawiązują do amerykańskich świąt
Lokalni przedsiębiorcy szybko przystosowali się do nowej rzeczywistości. Jednym z najpopularniejszych miejsc w gminie Trzebownisko jest luksusowy Zielony Kompleks Dwór Ostoya w Jasionce. Menu jest tu dwujęzyczne, cały personel posługuje się angielskim, a w dodatku załoga wychodzi naprzeciw żołnierzom, który tęsknią za ojczyzną
- Teraz ok. 50% naszych klientów to Amerykanie. Są daleko od domu, więc postanowiliśmy im go trochę przybliżyć. Monitorujemy kalendarz amerykański i przy każdym ważnym święcie w USA nawiązujemy do tego. Przygotowujemy ich tradycyjne potrawy i pokazujemy, że mogą u nas skosztować trochę Ameryki - mówiła dyrektor obiektu Karina Guzek Buk - Kiedy zbliżają się polskie święta robimy to samo w drugą stronę. Np. na tłusty czwartek częstowaliśmy ich faworkami i opowiadaliśmy, co ten dzień oznacza w Polsce. Robimy to zawsze i nasi goście są zadowoleni i bardzo ciekawi - dodała w rozmowie z "Super Expressem".
W tym smakują amerykańscy żołnierze: polski schabowy i żurek
W kompleksie Ostoya obok polskiej flagi powiewa też flaga amerykańska. Na obiady wpadają tam żołnierze, którzy z przyjemnością dyskutują z innymi gośćmi restauracji, szukając kontaktu zawsze są uśmiechnięci i pogodni. Chociaż wojskowi nie mogą powiedzieć nic o swoich działaniach w naszym kraju, to chętnie opowiadają o tym za co polubili Polskę oraz że do Dworku Ostoya wpadają na najlepszego polskiego schabowego.
Według mundurowych zupą, którą polska powinna się chwalić jest żurek, a oni osobiście kosztując pierogów, zasmakowali w tych z dziczyzną. Amerykanom podobają się też polskie dziewczyny i to że ubierają się tak gustownie. Poul z którym rozmawialiśmy w Dworze Ostoya twierdził, że spotkał w Rzeszowie bardzo miłą studentkę Paulinę, jeżeli ich znajomość się rozwinie z przyjemnością zostanie na Podkarpaciu, bo jest tu ciszej, spokojniej i nie ma zgiełku wielkiego miasta.
Burgery dla żołnierzy
Kolejnym miejscem, które uwielbiają amerykańscy przybysze jest Locanta, która serwuje pizzę, kebaby i burgery. Jest czynna przez 7 dni w tygodniu i codziennie pojawiają się tam Amerykanie, którzy obecnie stanowią około 40% - 50 % wszystkich klientów.
- U nas Amerykanie najczęściej zamawiają pierogi z posypką (tj. pierogi ruskie, chociaż żołnierze mówią o nich wyłącznie, że to pierogi z ziemniakami, posypane mięsem kebabowym, serem, kukurydzą i dużą porcją sosów), sytą frytę (wielka porcja frytek, z mięsem kebabowym, serem, oraz sosami) i hamburgery z frytkami. Te dania zostały wprowadzone pod nich i spotkały się z gorącym przyjęciem. Burgery mamy na ich specjalne życzenie, bo długo o nie wypytywali i są. - mówiła Monika Siudak menager Lokanty.
W kebabie jak w wielu innych miejscach pracownicy zaczęli mówić po angielsku, zmienili menu i dostosowali się do zwyczajów gości, którzy chętnie wpadają przekąsić coś innego, niż serwują im w bazie.
- Żołnierze wpadają do nas codziennie. Wielu w porze ich lunchu, jednak najczęściej popołudniu i wieczorem. W weekendy stacjonują u nas i kosztują lokalnego piwa. Są bardzo uprzejmi i nigdy nie było z nimi problemów, a ponad wszystko lubią dobrze zjeść, więc chętnie nas odwiedzają. Wielu z nich to już nasi stali klienci. Nawet pamiętamy imiona niektórych, oni nasze. Staramy się by czuli się u nas dobrze - dodała menagerka.
Jasionkę i Tajęcinę nazwali po swojemu
Nikogo w Trzebownisku nie dziwi amerykański żołnierz spacerujący w mundurze, wojskowe samochody zza oceanu też spowszedniały. A miejscowi starają się żyć w nowej międzynarodowej gminie. Tym powiewem zachodu jest nazwanie Jasionki, przez żołnierzy - skrótem JSK (dżej, es, ka), zaś Tajęcina, gdzie obecnie mieszkają to TJC (ti, dżej, si ). Tych nazw używają głownie dla dostawców jedzenia, którzy wiedzą gdzie mają przywieść zamówiony prowiant. Sławomir Porada zauważył też znaczy wzrost sprzedaży alkoholu na terenie gminy, ale nie idzie za tym zwiększona liczba interwencji policyjnych. Rosnącą sprzedaż alkoholu potwierdziła kasjerka z Biedronki
- Oni czasem jak maja jakieś święto, albo urodziny to potrafią kupić cały koszyk whisky - zaznaczyła.
Żołnierz Richard z którym rozmawialiśmy potwierdził, że przede wszystkim z kolegami piją coca colę, whisky i piwo.
- Oczywiście za namową Polaków spróbowaliśmy polskiej wódki, ale to bardzo ostry alkohol- mówił. Gdy pytaliśmy żołnierzy pod lokalnymi Delikatesami Centrum, co kupili pokazali nam chipsy, słodycze, głównie czekoladowe batony i ptasie mleczko, którym się zachwycali.
W gminie Trzebownisko stanęły też food trucki, z których mają korzystać mieszkańcy i żołnierze. Gmina przez 14 miesięcy obecności wojsk na swoim terenie zmieniła się diametralnie. Zmienia się też nastawienie miejscowych do obcokrajowców i do nowości, jakie wprowadzają. Żołnierze, jak przypuszcza wójt, zostaną na lata, więc dobrze, jeśli wszyscy zaakceptują ich obecność i zwyczajnie polubią się z przybyszami, dlatego gmina chciałaby poszerzyć współpracę z bazą amerykańską i zachęca wszystkich mieszkańców do "uczenia się" tej nowej kultury, bo żadna inna gmina w Polsce nie jest tak "amerykańska".