Zbrodnia w Sołonce pod Rzeszowem
Do koszmaru doszło w piątek, 19 sierpnia, po godz. 22. Marta J. wracała z pracy, z drugiej zmiany, do domu we wsi Sołonka od Rzeszowem. Tutaj, w swoim rodzinnym domu, mieszkała od jakiegoś czasu ze swoim 12-letnim synem. Uciekła z nim od swojego męża Grzegorz J. z położonej niedaleko miejscowości Straszydle.
ZOBACZ TEŻ: 23-latka postrzelona w bloku z broni palnej! Prokuratura ma wyniki ważnych badań
Kobietę podwiózł kolega z pracy, ale nie pod sam dom. Musiała przejść jeszcze niewielki odcinek na nogach, m.in. przez niewielki zagajnik. Właśnie tam musiał się ukryć jej oprawca. Czekał na nią w ukryciu z siekierą i nożem w dłoniach. Gdy zaatakował, kobieta nie miała żadnych szans.
Gdy 39-latka nie dotarła do domu, zaniepokojona rodzina (mieszkała z matką i bratem) powiadomiła służby. W sobotę, 20 sierpnia, policjanci z psami tropiącymi dokonali makabrycznego odkrycia. W zaroślach znajdowało się ciało Matry J. - Ofiara została uderzona siekierą w okolice głowy. Otrzymała także kilka ciosów w klatkę piersiową - ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem – powiedział Gazecie Wyborczej Rzeszów Tomasz Kozak, prokurator rejonowy w Rzeszowie.
Po dokonaniu zbrodni Grzegorz J. wrócił do domu w Straszydle, gdzie prawdopodobnie próbował popełnić samobójstwo. Nic mu jednak się nie stało, a następnie szybko trafił w ręce mundurowych.
Na szczęście nie potwierdziły się pogłoski, że ciężko ranny został również 12-letni syn małżeństwa. Nie było go na miejscu makabrycznego zdarzenia, a później trafił pod opiekę rodziny w Rzeszowie.
Cała okolica jest wstrząśnięte straszliwą zbrodnią. Mieszkańcy zastanawiają się, co było przyczyną dramatu. Jedni spekulują, że rodzina mogła mieć problemy finansowe, inni, że powodem ucieczki kobiety z synem do rodzinnego domu miała być przemoc. Nikomu w głowie się jednak nie mieści, że mimo kłopotów, 40-letni Grzegorz mógł posunąć się do tak odrażającego czynu.
W poniedziałek, 21 sierpnia, mężczyzna trafi przed oblicze sądu, który zdecyduje, ci się z nim stanie.
Parafia Domostawa. Ksiądz przelał sobie 2 miliony złotych. ZOBACZ GALERIĘ PONIŻEJ.