W niedzielę o 12.00 w Warszawie przeszedł wielki marsz opozycji, którego głównym prowodyrem był Donald Tusk. Event cieszył się ogromnym powodzeniem, o którym w różnym kontekście wspominały wszystkie media. Podczas marszu nad tłumem maszerującym przez Warszawę z flagami i transparentami przeleciał czerwony samolot z wielkim banerem, na którym było napisane "DO BERLINA". Tuż po marszu internauci zidentyfikowali właściciela samolotu, którym okazała się mielecka Fundacja. Ta, chcąc się odciąć od tego zdarzenia w na profilu w mediach społecznościowych zamieściła oświadczenie:
"Szanowni Państwo, jesteśmy apolityczną organizacją nonprofit, której misją jest promocja lotnictwa, edukacja i przywracanie wiekowych polskich statków powietrznych do lotu. W ramach prowadzonej działalności wykorzystujemy samolot PZL-101A Gawron do holowania szybowców, czy prezentacji w locie (samolot, który przeleciał w Warszawie z transparentem DO BERLINA- przyp. autora). Korzystają z niego również organizacje lotnicze, czy osoby prywatne. Jako Fundacja nie dzielimy, a łączymy ludzi, nie oglądając się na ich prywatne sympatie polityczne. Samolot SP-CEE został wypożyczony i jak się okazało wykorzystany do akcji politycznej, której nie byliśmy ani autorami, ani wykonawcami i prosimy o nie łączenie nas z tym eventem. Z lotniczym pozdrowieniem FBCS Team- czytamy.
Pod tym oświadczeniem wydanym 5 czerwca i zamieszczonym w mediach społecznościowych Fundacji ograniczono możliwość komentowania. Internauci swoje niezadowolenie wylewali pod innymi postami. Udało się nam porozmawiać z jednym ze współzałożycieli organizacji, który stwierdził, że Fundacja wypożycza samolot osobom, które mają licencję i uprawnienia na latanie takim samolotem i osoby wypożyczające taki samolot mogą polecieć nim gdzie chcą, a Fundacja nie ogranicza kierunku.
Przedstawiciel Fundacji zaznaczył, że nie wiedziano do czego samolot zostanie użyty, a oni byli w tym czasie na pokazach w Świdniku. Współzałożyciel Fundacji zaznaczył też, że samolot wypożyczyła osoba prywatna, ale nie chciał ujawnić, czy wypożyczała ten sprzęt już wcześniej, czy był to jednorazowy przypadek. Chociaż wypożyczenie samolotu przysporzyło Fundacji trochę kłopotu, jej przedstawiciel zaznaczył, że nie mają sobie nic do zarzucenia a fakt hejtu, który pojawia się w internecie jest oczywiście czymś przykrym, ale jest już po całym zdarzeniu, którego nie można cofnąć.
Współzałożyciel Fundacji zaznaczył też, że mieli już mnóstwo telefonów i są zmęczeni a także stwierdził, że nie ma sensu drążyć dalej tego tematu. Na pytanie czy Fundacja żałuje wypożyczenia samolotu, który został użyty do takich celów, jej przedstawiciel odpowiedział
- Samoloty są po to żeby latać. Nie wiem, czy słowo żałujemy to jest dobre słowo. Nie, raczej nie- skwitował.