Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Turysta jest ciężko ranny
O horrorze, który rozegrał się w Bieszczadach, poinformował służby inny turysta, któremu udało się uciec przed niedźwiedziem - podaje RMF24. Do pomocy rannemu turyście zadysponowano m.in. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
- Dziś o godzinie 16:45 zostaliśmy zadysponowani w rejon dawnej wsi Hulskie obok Zatwarnicy do pomocy mężczyźnie zaatakowanemu przez niedźwiedzia. Na miejscu zdarzenia zastaliśmy już OSP Zatwarnica oraz GOPR, którzy jako pierwsi dotarli do poszkodowanego. Nasze działania polegały na pomocy przy transporcie poszkodowanego do ZRM oraz współpracy z LPR przy zabezpieczeniu lądowiska w warunkach nocnych. W działaniach brało udział 6-ciu naszych ratowników. Z racji na warunki terenowe w akcji korzystaliśmy z quada - poinformowała w mediach społecznościowych Ochotnicza Straż Pożarna Lutowiska.
Akcja ratowników GOPR w Bieszczadach trwała trzy godziny
- Zgłoszenie dostaliśmy o godz. 16:00. Mężczyźni w okolicach Hulskiego zeszli do gawry lub w okolice gawry niedźwiedziej. Nie wiadomo, czy znaleźli się tam przypadkowo, czy wiedzieli co robią. Jeden z nich został dosyć mocno poturbowany. Był przytomny, ale rany były poważne: miał rany płata czołowego, oka, podrapane plecy, pogryzione uda i pośladki - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Waldemar Olszewski, dyżurny ratownik Bieszczadzkiego Oddziału GOPR.