Roman S. i Jadwiga K., mimo dużej różnicy wieku, byli parą. Oboje nadużywali alkoholu. To właśnie alkohol, jak i narkotyki, powodowały, że młodszy partner bił kobietę. Ta, mimo obrażeń, non stop wracała w objęcia kochanka. W domu mężczyzny i jego ojca w Zdziechowicach Drugich odbywała się regularna libacja.
Zdziechowice Drugie. Libacja przerodziła się w horror
Tego feralnego dnia, 10 stycznia 2021 w domu przebywała Jadwiga, sąsiad i jej partner z ojcem. Pomiędzy domownikami doszło do awantury. Interweniowała nawet policja, ale ojciec i syn pogodzili się. Potem libacja przybrała bardziej dramatyczny obrót. Ojciec wyszedł z domu, żeby nie kłócić się z synem, a uczestnik popijawy Piotr K., wyszedł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne na podwórku. Jadwiga była już tak upojona, że nasikała do łóżka.
Zobacz zdjęcia! Jadwigę pocięto na kawałki siekierą i piłą. Części ciała odnajdywano kilka dni
34-letni partner kobiety zdenerwował się i w złości uderzył kobietę nieustalonym tepokrawędziastym narzędziem – jak wykazało śledztwo. Prokuratura podejrzewała, że mogła to być łopata. 66-latka została uderzona w brzuch i okolice pośladków. Potem rozsierdzony Roman S. miał wyrzucić kobietę z domu. Wypchnął ją na podwórko. Jadwiga uderzyła głową o schody. To jednak nie zabiło 66-latki. Podniosła się i zaczęła płakać. Kobieta miała na sobie tylko koszulę, na zewnątrz był zaledwie jeden stopień Celsjusza.
Ciało Jadwigi poćwiartowane i częściowo spalone
W takim stanie miała pójść do pobliskiej stodoły. Piotr K. wrócił do swojego domu. Wszystko, co wydarzyło się później, jest mniej jasne. Roman S. twierdził, że wrócił po kobietę, żeby zabrać ją do domu, ale ta już nie żyła. 34-latek miał się tak przerazić śmiercią swojej partnerki, że chwycił za siekierę i piły, aby poćwiartować ciało Jadwigi K. Następnie miał wymyślić, że spali zwłoki. Do pieca najpierw trafiła głowa z włosami oraz inne kluczowe organy. To sprawiło, że biegli sądowi nie mogli wskazać dokładnie obrażeń kobiety, ani tego, co było przyczyną zgonu.
Kawałki ciała odnaleziono m.in. w ulu i kombajnie
Jak ustalono w śledztwie, część popiołu ze spalonych zwłok nieświadomy niczego ojciec Romana S. rozsypał na podwórzu. Część popiołu oraz niespalone kości 34-latek ukrył w jednym z uli w ogrodzie i tam je znaleziono. Ukryte zamrożone fragmenty ciała czekające na spalenie znaleziono również w kombajnie zbożowym w pobliskiej stodole. Sprawa wyszła na jaw, gdy tydzień później Piotr K. odwiedził Romana S. i zapytał go, gdzie podziewa się Jadwiga. Tamten powiedział mu, że ją zabił. Piotr K. słysząc to, poszedł do sklepu i poprosił właścicieli, by zawiadomili policję.
Roman S. usłyszał wyrok
Śledczy kilka dni pracowali na działce w Zdziechowicach Drugich. W poszukiwaniach szczątków kobiety uczestniczył pies. Jednak zarzutu zabójstwa nie postawiono.
– Biegli w oparciu o zgromadzone materiały dowodowe nie są w stanie wykluczyć nawet tego, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Nie można w takim przypadku przypisać oskarżonemu zarzutu spowodowania śmierci Jadwigi K., bo to jedynie przypuszczenia – mówił sędzia Tomasz Turbak. – Nie można wykluczyć, a nawet jest wysoce prawdopodobne, że Roman S. spowodował u Jadwigi K. inne obrażenia ciała i doprowadził do jej śmierci, być może nawet zarzut zabójstwa byłby tutaj adekwatny. Zgromadzone dowody nie pozwalają jednak na przypisanie mu w tym przypadku winy. Sąd nie może się opierać na przypuszczeniach, ale wyłącznie na dowodach – dodał przewodniczący składu sędziowskiego. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał Romana S. na karę łączną pięciu lat pozbawienia wolności.