Policja i prokuratura nie mają wątpliwości. To Grzegorz G. spowodował tragedię w Jamnicy pod Stalową Wolą. W trakcie zdarzenia – jak ustalono – był pijany i jechał z prędkością co najmniej 120 km/h. Teraz w sprawie pojawiają się nowe fakty. Sąd zastosował wobec mężczyzny trzymiesięczny areszt tymczasowy – informuje Polska Agencja Prasowa.
Zobacz też: Zakręt śmierci w Jamnicy. Droga usłana krzyżami. Tu zginęli rodzice Sebastianka [ZDJĘCIA]
Jak zaznaczył rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel, mężczyźnie postawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Przestępstwo z uwagi na stan nietrzeźwości zagrożone jest karą pozbawienia wolności do 12 lat. Natomiast drugi zarzut dotyczy „kierowania w stanie nietrzeźwości pojazdem mechanicznym”.
Z wnioskiem o areszt tymczasowy do Sądu Rejonowego w Stalowej Woli wstąpiła miejscowa prokuratura. Sprawca – jak poinformował prokurator Dubiel – „na chwilę obecną areszt odbywa w warunkach oddziału szpitalnego”.
Do tragicznego wypadku doszło w sobotę, 3 lipca. 37-letni mężczyzna kierujący audi S7 prawdopodobnie w trakcie wyprzedzania zderzył się z jadącym z przeciwka audi A4, którym podróżowały trzy osoby: 37-letnia kobieta, 39-letni mężczyzna i ich dziecko.
Mimo reanimacji nie udało się uratować kobiety i mężczyzny jadących audi A4. Natomiast dziecko i kierowca z audi S7 trafili do szpitala. 37-latek bezpośrednio po wypadku przebył zabieg operacyjny ratujący życie. Według wstępnych ustaleń prokuratury, 37-latek w chwili wypadku jechał z prędkością co najmniej 120 km/godz. Miał 1,7 promila alkoholu w organizmie.
Małżeństwo, które zginęło w sobotnim wypadku, osierociło trójkę dzieci. Najmłodsze z nich, niespełna 3-letni Sebastianek, podróżował razem z rodzicami. Chłopiec żyje. W czwartek w Przędzelu ma się odbyć pogrzeb Marzeny i Mariusza K., ofiar wypadku w Jamnicy.