Żołnierze Stanów Zjednoczonych przylecieli do Jasionki w lutym 2022 roku, w ramach czasowej misji wsparcia sojuszników NATO na wschodniej flance. Wtedy była mowa o 1700 wojskowych z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Żołnierze ci należą do jednej z najbardziej elitarnych i mobilnych jednostek US Army, która brała udział w niemal wszystkich interwencjach wojskowych USA od czasu I wojny światowej. Amerykanie działają na lotnisku Jasionka pod Rzeszowem i obsługują między innymi dostawy sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
Kiedy pojawili się żołnierze z USA nieoficjalnie mówiło się, że wynajęli hektary ziemi w okolicach lotniska na Podkarpaciu na 5 lat z możliwością przedłużenia dzierżawy na kolejne 5. Jednak fotel prezydenta w Waszyngtonie objął Donald Trump, który jak zapowiadał, chce jak najszybciej skończyć konflikt militarny na Ukrainie. W ostatnich dniach wstrzymana została pomoc militarna dla naszych sąsiadów targanych wojną. Już wysłana broń i amunicja ma zostać zabezpieczona przez amerykańskich żołnierzy w Jasionce. Co dalej z jednostkami US Army w Gminie Trzebownisko?
Amerykańscy żołnierze w Jasionce ciepło przyjęci
Żołnierze z USA byli bardzo ciepło przyjęci przez lokalną społeczność. Ludzie opowiadali, że młodzi mężczyźni biegają na zewnątrz, robią zakupy i chętnie rozmawiają po angielsku przez co wiele osób ćwiczyło najpopularniejszy język komunikacyjny świata, by porozmawiać z naszymi sojusznikami zza oceanu.
Przedstawiciele lokalnych biznesów również zacierali ręce. Żołnierze wychodzą do restauracji, barów, robią zakupy w sklepach i zostawiają pieniądze na Podkarpaciu. W Jasionce wiele miejsc z jedzeniem wprowadziło menu po angielsku i zmodyfikowano kartę dań, by goście z Ameryki poczuli się jak u siebie. To wszystko przyniosło zamierzony skutek, bo jak zaznaczali restauratorzy od 2022 roku ok. 50% ich klientów stanowili Amerykanie. Czy w Jasionce boją się, że Trump zabierze żołnierzy z Polski?
Lokalni przedsiębiorcy o możliwym wyjeździe amerykańskich żołnierzy
Bar Locanta tuż przy lotnisku, który każdego dnia gości żołnierzy, na razie nie widzi powodów do obaw.
- Żołnierze to faktycznie spory procent naszych gości. Mamy większy ruch, od kiedy są u nas. Zmodyfikowaliśmy trochę menu, żeby wyjść naprzeciw nowym klientom. Zawsze byli bardzo grzeczni i sympatyczni. Jednak funkcjonowaliśmy przed ich przyjazdem tutaj i gdyby nagle ich zabrakło też będziemy funkcjonować - tłumaczyła menagerka baru Monika Siudak – Jednak na chwilę obecną żołnierze nie mówią nic, że wyjeżdżają. Ciągle przychodzą, są uśmiechnięci żartują. Nikt nie powiedział, że może ich jutro tutaj nie być - dodała.
W sąsiednim lokalu O’Miska, gdzie również gro odwiedzających to żołnierze, kierowniczka Natalia Cyrek zaznaczała, że goście z Ameryki stanowią spory zasób klientów, ale bar jest nastawiony nie tylko na nich i lokalni mieszkańcy też chętnie zaglądają do tego miejsca.
– Nie mamy żadnych sygnałów od żołnierzy, że kończą swoją przygodę w Polsce. Oczywiście dla nas lepiej jak są, ale jeśli trzeba będzie radzić sobie bez nich, też będziemy musieli to zrobić. Na razie ciągle do nas przychodzą, zamawiają i chętnie wracają - tłumaczyła - Nie czujemy powodów do obaw. Baza naszych klientów nie opera się głównie na osobach zza granicy, a żołnierze chętnie polecają sobie nasz lokal i nawet jak się zmieniają to przychodzą nowi z polecenia. Dzisiaj nie mamy powodów do obaw- tłumaczyła Pani Natalia.
Przemysław Sowiński z Dworu Ostoya, gdzie żołnierze spędzają wiele czasu i chętnie korzystają z atrakcji lokalu, a miejsce bardzo szybko zmieniło się pod amerykańskich gości również zaznaczał, że w tym momencie nikt nie obawia się, że zabraknie gości z USA.
Wójt krytycznie o żołnierzach
Wójt Gminy Trzebownisko Sławomir Porada zaznaczył, że przebywanie żołnierzy w zarządzanym przez niego samorządzie nie przynosi korzyści, a wręcz przeciwnie. Kiedy pytaliśmy włodarza, czy nie boi się, że żołnierzy zabraknie, którzy napędzają lokalne PKB odpowiedział
– Nie wiem, co ci żołnierze napędzają oprócz strachu. Na pewno nie napędzają koniunktury gospodarczej. Tak nie możemy mówić, ja nie zauważam tego, żeby żołnierze w jakikolwiek sposób, czy polscy czy amerykańscy, nakręcali nam w gminie koniunkturę gospodarczą- tłumaczył - To są rzeczy oczywiste. Jeżeli nazwiemy napędzaniem koniunktury zjedzenie kebaba albo zakup whisky w markecie to można takich słów użyć jeśli chodzi o koniunkturę. Natomiast, jeżeli chodzi o kwestię konkretnych efektów gospodarczych, ekonomicznych to naprawdę nie mamy o czym rozmawiać. Żadnej koniunktury nie ma. Oprócz tego, ze wojska są. Militarnie sprawują ochronę nad lotniskiem. Kontyngenty się zmieniają, garnizony się zmieniają różnych wojsk sojuszniczych to jest wszystko- powiedział Sławomir Porada.
Wójt Trzebowniska wręcz podkreśla minusy pobytu żołnierzy w jego gminie.
- Oprócz profitów bezpieczeństwa, to żadnych innych profitów nie ma. Wręcz odwrotnie. Można wskazać wiele rzeczy, które są ceną, którą płacimy jeżeli chodzi o samorząd za pobyt tych wojsk u nas. Drogi czy szlaki które uczęszczają w naturalny sposób się eksploatują - podkreślał – Ja do tej pory nie dostałem żadnej informacji, ilu jest tych żołnierzy. Jacy są ci żołnierze (…) Jeżeli wojska wyjadą to tylko w charakterze bezpieczeństwa, nie tylko mojej gminy, ale i regionu, całej Polski. W takim charakterze należy na to patrzeć. Nie jest to jakaś strata ekonomiczna, jeżeli chodzi o Gminę Trzebownisko, bo nie zauważamy konkretnych, wymiernych efektów ekonomicznych z tego tytułu - podnosił wójt.
Włodarz podkreślił, że było chwilowe zainteresowanie nieruchomościami w gminie, ale zainteresowanie dłuższym pobytem nie było. Sławomir Porada w rozmowie z "Super Expressem" zaznaczał, że wielkie samochody wojskowe, których w gminie pod Rzeszowem jest więcej „rozjeżdżają” drogi.
– To nie tylko samochody wojskowe, ale też, te które niosą pomoc, wsparcie dla Ukrainy. Są to samochody o dużych gabarytach. Niektóre przemieszczają się po terenie całej gminy i to skutkuje tym, że eksploatacja tych dróg jest coraz większa. To są te koszty, które jako gmina musimy ponosić- zaznaczył wójt Gminy Trzebownisko.
Sprzedawczyni z marketu w Jasionce zaznaczyła, że żołnierze odwiedzają ich sklepy codziennie i zostawiają sporo pieniędzy. Jednak ona nie ma z tego tytułu dodatkowych korzyści, a zarabia ktoś inny, nie kasjerka.
- Jest więcej klientów to mamy więcej roboty. Więcej towaru schodzi, więcej trzeba wyłożyć. Ja nie powiem. Żołnierze zawsze byli bardzo grzeczni. Czasem pytają, żeby kupić coś z Polski naszego, żeby sobie spróbowali to im doradzamy, ale sklep bez nich nie upadnie, bo był już wcześniej - podsumowała.