Informację o tragicznej śmierci Polki w Irlandii przekazała Polska Agencja Prasowa (PAP). Dramat rozegrał się w niedzielę (25 czerwca 2023) po południu na plaży Ballycroneen w pobliżu Cork na południowym wybrzeżu Irlandii.
To miał być przyjemny dzień nad wodą. Zakończył się niewyobrażalną tragedią. Chłopczyk spędzał czas w wodzie. Jak relacjonują irlandzkie media, gdy Joanna W. zobaczyła, że jej syn Stanisław ma problemy w wodzie, ruszyła mu na pomoc i zdołała go dociągnąć do pobliskich skał wystających z wody, których mógł się trzymać, czekając na przybycie pomocy, ale następnie najwyraźniej sama została porwana przez silny prąd morski.
Joanna uratowała synka, ale sama zginęła
Joanna uratowała swojego ukochanego synka. Chłopiec został zabrany z wody przez załogę śmigłowca ratunkowego, natomiast matka - przez łódź ratownictwa wodnego, ale nie reagowała na udzielaną pierwszą pomoc. Zgon stwierdzono w szpitalu w Cork, dokąd ją przetransportowano.
Wody w okolicy plaży Ballycroneen znane są z silnych prądów morskich.
Joanna ze Strzyżowa osierociła dwójkę dzieci
Irlandzkie media podają, że Joanna W. pochodziła ze Strzyżowa w województwie podkarpackim, a w Irlandii od kilku lat mieszkała wraz z mężem i dwójką dzieci w niewielkiej miejscowości Cloyne na wschód od Cork. Jak dodają, pracowała w branży turystyczno-hotelarskiej, a rodzina była dobrze zintegrowana z lokalną społecznością.