Miał 35 lat, pochodził z Dębicy. Nie żyje ksiądz Adam Bartkowicz - utopił się podczas misji w Tanzanii.
Zobacz: Ksiądz z Dębicy zginął podczas misji w Tanzanii
Okazuje się, że ksiądz oddał życie za innego człowieka. Na stronie Stowarzyszenia Misji Afrykańskich opublikowano list od tonącego, któremu życie uratował Bartkowicz:
Polecany artykuł:
"Adamie, jesteś świętym, który mieszkał w sąsiednim pokoju. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielkie było Twoje serce. Wielokrotnie poświęcałeś swój czas i swoje środki dla mnie i dla innych. Jakże mało wtedy wiedziałem, że to było częścią Twojej natury, hojnej do najwyższego stopnia!" - czytamy.
Z listu wynika, że ksiądz udał się ze znajomym 20 marca na plażę Hawai, by popływać w Oceanie Indyjskim. Problemy zaczęły się w czasie powrotu. Towarzysza księdza porwał nurt wody:
"Cała Twoja uwaga była skoncentrowana na tym, aby mnie ratować. Pamiętam dobrze, jak trzy razy wołałeś: ‘Cycus! Cycys! Cycus! Nie panikuj!’ Natychmiast zacząłeś ściągać swoją maskę do nurkowania z rurką, aby pomóc mi oddychać. Dałeś mi wpierw rurkę do nurkowania. Pojawiło się więcej fal. Trzymając rurkę do nurkowania a Ty mając maskę, poradziłeś mi, abyśmy płynęli razem oddalając się od przypływu. Nawet w tym momencie, myślałeś o tym, jak uratować moje życie. Pomogłeś mi w przepłynięciu kilku metrów. Adamie, używając całej energii jaką miałeś, popchnąłeś mnie z niebezpiecznego miejsca do bardziej bezpiecznego. Mocna fala rozdzieliła nas i to był nasz ostatni dotyk. Słyszałem jak dwukrotnie krzyknąłeś moje imię. Nie usłyszałem więcej Twego głosu".
Mężczyznę zauważono dzięki rurce do nurkowania, którą wzywał pomocy.
Pełną treść listu można przeczytać TUTAJ.