Małgorzata Dyrkacz (53 l.) to mama dwóch dorosłych synów i wielka miłośniczka Nowego Jorku, gdzie pracowała i mieszkała bardzo długo. Dzisiaj kobieta żyje w malutkim Przeworsku na Podkarpaciu, gdzie znalazła swoje miejsce na ziemi. Tutaj też z ogromną pasją uczy angielskiego. Jednak pierwsze wykształcenie i miłość Pani Małgorzaty jest ściśle artystyczne. To fascynacja plastyką popchnęła ją do wielu inspirujących rzeczy w życiu, m.in. odrestaurowywania mebli. Pędzel i sztaluga w jej domu pojawiały się od wielu lat. Mieszanie farb zawsze dawało jej możliwość wyciszenia się i skupienia na czymś innym, niż zwykłe życie. Przez lata swoje prace rozdawała znajomym i rodzinie. W jej mieszkaniu wisi tylko kilka ulubionych obrazów jej autorstwa.
Artystka z Podkarpacia pozostaje skromna
- Mam mało miejsca na rozłożenie sztalugi i malowanie. To całe przedsięwzięcie i do tego potrzebna jest pracowania, a nie kawałek podłogi w mieszkaniu, dlatego malowanie zawsze mi będzie towarzyszyć, ale kiedy potrzebuję zrobić coś szybciej, zapomnieć o wszystkim, zrelaksować się czy zabić czas, to robię przeróżne makramy. Wyplatanie, wiązanie i "guźlenie" ich w różny sposób daje mi pewną odskocznię od zwyczajnych problemów i kocham to robić, a kiedy komuś podobają się moje prace i chce je mieć u siebie to jestem najszczęśliwsza. To bardzo miłe kiedy, ktoś widzi coś wyjątkowego w mojej twórczości - mówiła Pani Małgorzata w rozmowie z "Super Expressem".
Obecnie w domu artystki królują makramy świąteczne. Bożonarodzeniowe choinki w różnych barwach z dodatkowymi ozdobami, wiszą na drzwiach mieszkania, zachwycając sąsiadów. Ostatnie prace właśnie powstają na świąteczne prezenty. Są inne niż wszystkie i jedyne w swoim rodzaju. A dlaczego makramy Pani Małgorzaty są tak wyjątkowe? Od początku - nietuzinkowe są już same patyki Niektóre są zdobyczami z jesiennych spacerów na grzyby.
- Odkąd wyplatam, to jakieś półtorej roku, to wychodząc na grzyby wracam bez grzybów, za to z całym naręczem najlepszych patyków. Takich z korą, w różnym kształcie, ugryzionych, czy nadłamanych, gdzie natura odbiła swój ślad. Potem je długo suszę, konserwuję i mogą posłużyć jako podstawa do jakiegoś sznurkowego dzieła - mówiła artystka.
Pani Małgorzata zbiera też nietypowe pamiątki z wakacji! Z tegorocznego urlopu nad polskim morzem przywiozła patyki wyciągnięte z wody. Te również po wszystkich zabiegach "wysuszających" posłużą jako rama do makramy. Oprócz gałęzi, kobieta rozgląda się też za kawałkami drewna, na których może malować ikony. To zawsze mniejsza forma niż obraz na sztaludze i już sam kawałek drewna ma w sobie historię, którą dopisze stworzona na niej ikona. Przeworszczanka bardzo ceni życie w zgodzie z naturą. Cykl pór roku, życie roślin, czy przemijanie czasu. Stąd pomysł, by nadawać drugie życie temu, czym obdarowuje nas natura.
- W świecie w którym rządzi konsumpcjonizm i codzienna pogoń warto się czasem zatrzymać, zwolnić i zastanowić się dlaczego obchodzimy chociażby te święta, dlaczego tak niektórzy ludzie są ważni w naszym życiu, dlaczego tak ważne jest nasze zdrowie, i to żebyśmy postępowali w zgodzie ze sobą - dodała kobieta.
Pani Małgorzata medytuje, interesuje się szamanizmem i bardzo ceni wszystko, co naturalne. Artystka zdradziła nam dlaczego po powrocie ze szkoły, z taką pasją zajmuje się rękodziełem.
- Wszystkie prace, które robię są kawałkiem mnie, mojego czasu, mojego życia, które mija i już nie wróci. Dając komuś taką ręcznie wykonaną rzecz, ikonę, obraz, czy bębenek, daję mu kawałek czegoś najcenniejszego - swój czas i coś, co ja pokochałam. Każda moja makrama jest moją ulubiona, kiedy ją wykonuję. Ja patrzę na nie inaczej, przez pryzmat mojej pracy, a ktoś widzi element, który go będzie odzwierciedlał. Coś, co nada charakteru i będzie pasować do jego mieszkania, domu i życia - uśmiechała się Pani Małgorzata.
Jak każdy rękodzielnik, anglistka dokonała wielu prób i wykonała mnóstwo prac, zanim znalazła wszystko, co pozwala jej tworzyć rzeczy, z których jest bardzo zadowolona. Już samo usztywnienie sznurków i znalezienie czegoś co spowoduje, że np. liście będą zawsze wyglądały jakby właśnie zostały wyplecione, zajęło jej sporo czasu. Makramy pani Małgorzaty są nie tylko wyplecione, ale i dopieszczone pędzelkiem z odpowiednią substancją, by nadany konkretny kształt pozostał na długo. Wszystko razem tworzy niezwykłe dzieła, która będą rzeczą wyjątkową, indywidualną i inną niż wszystkie inne "marketowe" produkty i przede wszystkim spersonalizowaną. To dla kobiety jest rzeczą niezwykle ważną. Wszak każda praca rękodzielnicza, nawet taka sama jak poprzednia, w konsekwencji będzie inną.
Pani Małgorzata tworzy przeróżne prace na wiele okazji. Obecnie najczęściej splata Boże Narodzenie, ale ciągle pojawiają się też kolorowe liście, łapacze snów, kwietniki, wiszące ozdoby, czy całe wielkie aranżacje sznurkowe. Jej twórczość od niedawna można podziwiać na profilu na portalu Facebook - "Kijem i sznurkiem malowane".