Młody diakon Mateusz Niemiec (25 l.) pochodził z Niska na Podkarpaciu. Tam dorastał i to tamtejsza społeczność miała się cieszyć z nowego księdza. Zamiast prymicji, odprawiono pogrzeb. Kleryk tuż przed święceniami kapłańskimi, w czerwcu miał poważny wypadek samochodowy. Przez trzy miesiące leżał w śpiączce. Lekarze w szpitalu w Lublinie robili wszystko by uratować mu życie. Parafianie i koledzy z seminarium codziennie modlili się o powrót do zdrowia kleryka.
Niestety Bóg chciał inaczej. Na początku września Mateusz Niemiec odszedł na zawsze nie wybudzając się ze śpiączki. Do dramatycznego wypadku doszło 2 czerwca niedaleko miejscowości Zofianka Górna (woj. lubelskie). Prowadzona przez diakona Toyota zderzyła się z Land Roverem. Mateusz Niemiec trafił do szpitala, drugiemu kierowcy nic się nie stało. Kilka dni później w bazylice katedralnej w Sandomierzu, biskup Krzysztof Nitkiewicz udzielił święceń sześciu diakonom. Mimo, iż zabrakło wśród nich Mateusza Niemca, biskup wspomniał o nim w kazaniu wierząc, że kleryk święcenia przyjmie w późniejszym czasie, kiedy dojdzie do siebie.
- Diakona Mateusza Niemca cechowała pogoda ducha, życzliwość i chęć niesienia pomocy innym. Był zaangażowany w duszpasterstwo osób niesłyszących. Wśród wychowawców seminarium duchownego oraz kolegów cieszył się bardzo dobrą opinią jako człowiek pracowity i odpowiedzialny - napisała na swojej oficjalnej stronie Diecezja Sandomierska.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: