Powódź błyskawiczna, która zamieniła życie wielu ludzi w dramat nie była zapowiadana przez synoptyków, przewidziana w budżetach i zaplanowana jako nadzwyczajne zjawisko klimatyczne. Po prostu przyszła wraz z opadami, wdarła się do domów i zakładów, zabrała samochody, sprzęty, zniszczyła mieszkania i podwórka, zabrała dobytki życia i odeszła zostawiając po sobie tony mułu, bezmiar zniszczeń i zapłakanych bezradnych ludzi, często bez niczego. Już następnego dnia po zejściu wody zorganizowali się wolontariusze, którzy zaczęli pomagać przy usuwaniu skutków powodzi oraz zabierać żywność dla osób najbardziej dotkniętych prze nawałnice. W zagórzu już następnego dnia po wielkiej fali swoją działalność rozpoczęła Dorota Zapałowska, wraz z przyjaciółmi. Kobieta szybko zorganizowała ekipę i codziennie rozwozili pomoc powodzianom, oraz zaczęli zbierać najpotrzebniejsze szepty AGD, tekstylia, żywność i środki czystości. Akcja przerosła najśmielsze oczekiwania. Codziennie napływały nowe dary. Kobieta ciągle niosła pomoc. Kiedy dowiedziała się o Marii Jarosz (73l), która mieszka samotnie z niepełnosprawnym synem Zbigniewem (52l) w Manasterzu , pośpieszyła im z pomocą. Nieporadni starsi ludzie, schorowani i zostawieni sami sobie mieszkali w domu bez łazienki.
Dorota Zapałowska zaczęła organizować pomoc dla straszaki. Rzeczy pierwszej potrzeby, dary materialne, a w końcu zorganizowała internetową zrzutkę, gdzie zbiera pieniądze na budowę nowego, malutkiego domu dla starszej kobiety i jej syna. Bezinteresowna pomoc jaką wolontariuszka z Zagórza wykonała dla Marii Jarosz zaczęła przeszkadzać niektórym. Jedni z najbliższych mieszkańców wsi napisali do kobiety list z pogróżkami:
„ Ostrzeżenie
Niech Pani tak gorliwie nie zajmuj się panią Jarosz. Jest we wsi dużo ludzi biednych, chorych, niedołężnych i schorowanych. trzeba zająć się takimi ludźmi, bo ta kobieta nic w życiu nie robiła, a ta reklama telewizji to jest śmiech i wygłup. Jaroszka synów wychowała na pijaków i rozwodników. Nie będziemy się rozpisywać. Niech Pani skończy tą akcję charytatywną, bo to się źle skończy dla Pani, jak i Pani dzieci”.
Dorota Zapałowska zapowiada, że nadal będzie pomagać, oraz że sprawę z pogróżkami w liście zgłosi na policję .Jednak czy sprawę samego listu można jakoś sensownie skomentować?
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: