Na początku stycznia informowaliśmy o wypadku, jaki przydarzył się biegaczowi na ścieżce leśnej na terenie Nadleśnictwa Strzyżów. Zaostrzony metalowy pręt wystający ze ściółki mocno poranił mu stopę. Biegacz poprzez swego znajomego powiadomił Straż Leśną. Kolce miały stanowić zapewne pułapkę na quadowców czy motocrossowców. Niestety, to nie koniec. Znaleziono kolejne pułapki. Spacerowicz odkrył kolejne w tej okolicy. Były to zaostrzone pręty zbrojeniowe wbite w kawałek drewna. Powiadomiona o tym Straż Leśna znalazła we wskazanym miejscu kolejne pułapki, jak się okazało, były to dwie odwrócone ostrzami do góry brony konne oraz jeden zaostrzony kolec wbity w kawałek drewna.
- Wszystkie te przedmioty były zainstalowane w podmokłym terenie i dobrze zamaskowane – mówi Jacek Lasota ze Straży Leśnej w Nadleśnictwie Strzyżów. – Cała ta instalacja umieszczona była przy potoku i zakopana w sposób uniemożliwiający przesunięcie. A przecież dwa tygodnie wcześniej sprawdzaliśmy te miejsca. Tym razem jednak przy niewielkiej jeszcze pokrywie śniegu, wystające kolce stały się bardziej widoczne. Poruszając się w bagnistym terenie, często przeskakując na bardziej suche fragmenty, sam naskoczyłem na bronę. Szczęśliwie gruba podeszwa ześliznęła się z grotu i nic mi się nie stało.