Rzeszowski marsz równości wzbudzał ogromne kontrowersje i sprzeczne opinie. Także podczas samego wydarzenia, emocje sięgały zenitu, zarówno po stronie zwolenników całej inicjatywy, jak i wśród przeciwników, w gronie których przeważali zwolennicy radykalnych ruchów narodowych. I mimo, że szczęśliwie obyło się bez groźnej konfrontacji, doszło do kilku incydentów. Zamaskowani mężczyźni obrzucili maszerujących jajkami, ponadto niektórzy próbowali przebić policyjny kordon, który ochraniał uczestników manifestacji.
Mimo, że marsz odbył się w minioną niedzielę, emocje związane z tematem tolerancji wciąż są żywe. Na moście Narutowicza, który stanowił punkt startowy dla rzeszowskiego Marszu Równości, pojawiły się odbite na chodniku kontrowersyjne znaki "Zakaz pedałowania". Kilka lat temu, znak ten symbolizujący sprzeciw wobec ruchów LGBT, jako swój symbol chciała oficjalnie zatwierdzić radykalna nacjonalistyczna partia Narodowe Odrodzenie Polski. Po kilku sądowych potyczkach, ostatecznie uznano, że jest to "nieprzyzwoity rysunek" noszący znamiona dyskryminacji i homofobii. Jak się okazuje, wciąż funkcjonuje on w przestrzeni publicznej.
Jak zapewnił Urząd Miasta Rzeszowa, o sprawie wie, i do końca tygodnia namalowane szablony znikną z "tęczowego mostu". Przypomnijmy, że prezydent miasta Tadeusz Ferenc początkowo zakazał II Marszu Równości, jednak po uchylającej decyzji sądu, postanowił nie składać apelacji i cała impreza się odbyła.
Czytaj też:
>>> Podkarpacie: Czeka nas bardzo upalny tydzień, będzie powyżej 32°C
>>> Rzeszów: Nocny awanturnik w miejskim autobusie. Kopał, uszkodził drzwi