Spis treści
- Dramat w Kopkach. Nie żyją dzieci i matka
- Dramat w Kopkach. Zgłosiła się do "Sprawy dla reportera"
- Dramat w Kopkach. Jochen V. miał dziwne skłonności
- Dramat w Kopkach. Kobieta uciekła do Polski
- Dramat w Kopkach. Podejrzany nekrolog
Dramat w Kopkach. Nie żyją dzieci i matka
Do tragedii w Kopkach k. Rudnika nad Sanem na Podkarpaciu doszło we wtorek (30 marca). Matka zabiła swoje dzieci: 6-letnią córkę, Julkę i 4-letniego syna, Mateusza, a potem sama odebrała sobie życie. Chwilę wcześniej do drzwi domu, w którym mieszkała razem z rodzicami zapukał ojciec dzieci, Jochen V., obywatel Niemiec, wraz z kuratorem i psychologiem. Wcześniej rodzina mieszkała w Niemczech, dzieci miały niemieckie obywatelstwo. W związku z tym, że kobieta wyjechała wraz z dziećmi z ich rodzinnego kraju, ojciec wystąpił do sądu o powrót dzieci do Niemiec. Kobieta jednak wolała zabić dzieci.
Zobacz: Kopki k. Rudnika. Nie żyją dzieci: Julka i Mateuszek. Zabiła ich matka. Jak doszło do tragedii? [REKONSTRUKCJA ZDARZEŃ]
Dramat w Kopkach. Zgłosiła się do "Sprawy dla reportera"
Magdalena V. jakiś czas przed dramatem zgłosiła się do popularnego programu "Sprawa dla reportera" TVP. 41-latka błagała reporterów o pomoc. Chodzi o fakt, że jej mąż chciał zabrać dzieci do Niemiec i ma do tego prawo, bowiem taki wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie.
- Kiedy o tym się dowiedzieliśmy to stanęliśmy przed dylematem moralnym, czy mamy teraz prawo o tym mówić. Ale matka błagała przecież w liście o pomoc. Mamy obowiązek ukazać jej prawdę, bo jako jedyni zdążyliśmy tę prawdę poznać - powiedziała autorka programu Elżbieta Jaworowicz.
Nagranie, które zostało wyemitowane 15 kwietnia rzuca nowe światło na sprawę. Magdalena V. opowiada o swoim związku i tym, jaki był jej mąż.
- Był sympatyczny, ciepły. To nie była wielka miłość, ale na początku wydawał się porządny - przyznała kobieta przed kamerami TVP.
Dramat w Kopkach. Jochen V. miał dziwne skłonności
Z kolei jej matka Magdaleny V. zwracała uwagę na to, że zięć był skąpym i dziwnym człowiekiem. Z jej słów wynika, że nigdy nie dawał pieniędzy swojej żonie, bo trzymał je w sejfie swoich rodziców. W zachowaniu Jochena V. jeszcze jedna rzecz była zaskakująca.
- Mój mąż zakładał sobie takie wkładki ze sztucznymi piersami i biustonosze. Miał też różowe szpilki – wspominała w reportażu żona.
Zobacz: Kopki k. Rudnika. Matka ZABIŁA dzieci i siebie. Rzecznik Praw Dziecka uważa, że należało oddać je OJCU
Dramat w Kopkach. Kobieta uciekła do Polski
Po jakimś czasie para wzięła ślub, ale związek nie przetrwał. Kobieta zabrała dzieci i wróciła do Polski. Przez pół roku Jochen V. nie kontaktował się z kobietą i dziećmi. Później zaczął przyjeżdżać do Polski, a wcześniej złożył wniosek o rozwód. Mężczyzna zawiadomił także organy ścigania, że jego żona uprowadziła dzieci. Zależało mu na tym, aby pozbawić ją władzy rodzicielskiej.
Zatrudnił do tego dużą kancelarię prawną, która dokładnie wyliczyła Magdalenie V. koszty przyjazdów męża do Polski. Na rachunku widniała potężna kwota 159 595, 29 zł. Wliczone w nią były m.in. ceny paliwa i wyżywienia. W międzyczasie w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie toczyła się sprawa. Orzekł on, że dzieci powinny wrócić do Niemiec. Ponadto biegli uznali, że tęsknią one za datą i uważają, że ich dom jest w Niemczech.
- Przez rok dzieci się uspokoiły. Na początku się zrywały, płakały, bo „mama będzie się z tatą kłócić”. Ja uspokajałam wnuczkę „śpij spokojnie kochanie. Tu nie ma taty” – mówiła babcia dzieci.
Magdalena V. przyznała wprost, że jej mąż nastawiał dzieci przeciwko niej. Z kolei jej matka przyznawała, że jej zięć wszystko robił na pokaz. Jochen V. przywoził zabawki, ale jak wracał do siebie to je zabierał.
- On to robił celowo, aby tęskniły za zabawkami i chciały wrócić do Niemiec - twierdzi kobieta.
Dramat w Kopkach. Podejrzany nekrolog
Po emisji reportażu do programu zadzwoniła pani Danuta, czyli matka Magdaleny V.
- Ona przeżyła horror skoro tak w krótkim czasie zabiła dzieci i siebie - powiedziała wstrząśnięta kobieta.
Pani Danuta przyznała, że jej córka była przygotowana w dniu dramatu, że pojedzie z dziećmi do Niemiec. - Miała nawet spakowany samochód - przyznała.
W dniu tragedii kurator powiedział, że dzieci trafiają pod opiekę Jochena V., a Magdalena V. może zostać w Polsce. Kilka chwil później w łazience doszło do najgorszego. Kilka dni temu odbył się pogrzeb 41-latki. Ciała dzieci zostały zabrane przez Jochena V. do Niemiec. Matka 41-latki powiedziała w programie "Sprawa dla reportera", że w niemieckiej gazecie pojawił się tajemniczy nekrolog: „Zginęła moja najukochańsza żona". Kobieta nie kryła zaskoczenia.
Więcej o zabójstwie w Kopkach k. Rudnika: