Kormanice. Ślusarz zmiażdżył sobie głowę
Jan L. z Kormanic był znanym i cenionym w okolicy fachowcem. Miał swój zakład ślusarski przy domu, wspierał lokalne działania samorządowców i drużynę sportową. Mieszkał z żoną i ojcem. Zatrudniał kilku ludzi, jego firma nieźle prosperowała i wszystkim wydawało się, że nie ma żadnych problemów. Niestety, mężczyzna zmagał się z depresją, która coraz bardziej utrudniała jego życie. Już wcześniej miał mówić małżonce, że odbierze sobie życie. Swoje zapowiedzi spełnił przed tygodniem. Wstał wczesnym rankiem, cicho, by nie budzić domowników, poszedł do swojego zakładu. Włączył prasę hydrauliczna, która ma nacisk kilku ton. Położył głowę na maszynie, wdusił przycisk uruchamiający tłok. Urządzenie zgniotło jego czaszkę i mózg. Ciało mężczyzny znalazła jego żona po godz. 7. Wezwała policję.
Zobacz też: Pilzno. Śliczna Alicja nagrała film ze swojej ostatniej przejażdżki z pijanym kierowcą. 18-latka straciła życie [WIDEO, GALERIA]
Śledczy szybko pojawili się w Kormanicach. Zbierali ślady z miejsca tragedii. Uznali, że ślusarz popełnił samobójstwo.
- Nie prowadzimy już żadnych czynności w tej sprawie, gdyż brak jest jakichkolwiek podstaw do podejrzenia udziału osób trzecich, a także podejrzenia innego przestępstwa - mówi Marta Pętkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Ciało Jana L. zostało przekazane rodzinie.
Najbliżsi pożegnali cenionego fachowca na kormanickim cmentarzu. We wsi jednak nikt nie wierzy w samobójstwo. Mieszkańcy jak mantrę powtarzają, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, gdyż ślusarz prowadzący dochodowy zakład nie miał powodów, by odbierać sobie życie.
Masz podobny temat? Napisz od autora tekstu: [email protected]
Polecany artykuł: