Jak podaje Wirtualna Polska prezes Centrum Medycznego Medyk Stanisław Mazur miał zalecać pracownikom szczepienie ludzi przeciwko COVID-19 tymi samymi strzykawkami wielokrotnie. Do wydania takiej decyzji miało dojść 28 marca. Wówczas w jednej z przychodni miało zabraknąć strzykawek. Wedle wp.pl chodzi o lecznicę przy ul. Rejtana, która jest najbardziej oblegana. Mazur miał polecić używanie tych samych strzykawek do tej samej sczepionki, jednocześnie dodając, że należy każdorazowo wymienić igłę.
Czytaj również: Rybnik. Skandal w szpitalu! Zaszczepili prawie 250 osób poza kolejnością. To rodziny lekarzy i pielęgniarek
Druga kwestia dotyczy sposobu szczepienia. Prezes "Medyka" miał zalecić, by "nie aspirować przy szczepieniu igłami nr 5 czy 6, bo taką igłą nie jest się w stanie naciągnąć krwi". - Szef centrum medycznego stwierdził, że szczepionka przeciw COVID-19 nawet podana do krwiobiegu nie powinna wywoływać niczego gwałtownego - informuje WP. Tymczasem na ulotkach firmy Pfizer i Astra Zeneca jest wyraźnie napisane, że szczepionka ma być podana do mięśnia, a nie do krwiobiegu.
Czytaj również: Koronawirus, 8 kwietnia: Rekordowa liczba zgonów w Polsce. Tak fatalnie nie było nigdy! Z czego to wynika? Ministerstwo się tłumaczy
Mazur tak tłumaczy całą aferę: Strzykawki szybko dostaliśmy i zarządzenie nie weszło w życie, po prostu pożyczyliśmy te strzykawki. To był taki stan nadzwyczajny. Nie jestem w stanie przewidzieć, ilu będzie pacjentów - stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską. Do sprawy odniósł się immunolog dr Paweł Grzesiowski. - To naruszenie podstawowych zasad bezpieczeństwa. Sytuacja do wytłumaczenia jedynie w momencie bezpośredniego ratowania życia. Dwukrotne wykorzystanie strzykawki to wejście w konflikt z prawem, naruszenie instrukcji producenta. Samo namawianie do tego też jest niedopuszczalne, bo jest namawianiem do działania wbrew przepisom - powiedział Grzesiowski.