Szokujące ustalenia prokuratury. Trujące mięso z targowiska w Nowej Dębie produkowane było w złych warunkach
Po spożyciu trującego mięsa z targowiska w Nowej Dębie na Podkarpaciu jedna osoba zmarła, a dwie z objawami silnego zatrucia pokarmowego przebywają w szpitalu. Do tragedii doszło w sobotę 17 lutego. W sprawie zatruć i śmierci zatrzymano dwie osoby. To małżeństwo, Regina i Wiesław S. Na targu w Nowej Dębie bywali okazjonalnie, ale byli znani i mieli stałych klientów. Hodowali własne zwierzęta i z ich mięsa sami produkowali wyroby typu wędliny i galarety.
Po odwiedzeniu ich miejsca zamieszkania policja zabezpieczyła 20 kg żywności, która została przekazana do badań laboratoryjnych. Ich wyniki jeszcze nie są znane. Wiadomo natomiast, że warunki, w których powstawały wyroby mięsne, znacznie odbiegały od normy.
- Warunki w miejscu, gdzie przygotowywali mięso były dalekie od ideału - przekazał nam prokurator Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej. Na 16 zaplanowano czynności procesowe. Małżeństwo S. zostanie przesłuchane.
A co mówili ich klienci z targowiska w Nowej Dębie? Nie chcą uwierzyć w to, że żywność była produkowana w złych warunkach. Regina i Wiesław S. mieli stałych klientów, ich wyroby wszystkim smakowały. - Nigdy nic od nich nie wyszło złego. Wszyscy wokół i u nas we wsi i okoliczne wioski brali od nich przede wszystkim wędliny - zdradziła jedna z kupujących.
Poniżej galeria zdjęć: Co było w mięsie, które sprzedawano w Nowej Dębie?