Od 24 lutego trwa agresja zbrojna Rosji na Ukrainę. Od tego czasu z kraju ogarniętego wojną uciekło około 2 miliony ludzi, z czego 1,5 mln trafiło do Polski. Wielu uchodźców zabiera ze sobą swojego psa, kota, świnkę morską, czy chomika. Zwierzęta często nie rozumieją sytuacji. Słyszą spadające bomby i walące się budynki. Czują strach swoich właścicieli i same się boją.
W takiej sytuacji znalazł się kot Pani Tamary z Obwodu Donieckiego, która uciekła wraz z nim z Ukrainy. Czarny kociak ze strachu przed wybuchami przestał się wypróżniać i jeść. Boi się wychylić poza swoją małą klatkę i jest sparaliżowany gdy słyszy choćby najmniejszy hałas. Wojna zgotowała mu taki los. Jego właścicielka uciekła przed bombardowaniami w ostatniej chwili. Trafiła do Przemyśla bez pieniędzy prosząc by pomóc jej futrzastemu przyjacielowi. Weterynarze z Lecznicy Ada nie wahali się ani chwili. Od razu przebadali kotka, podali mu leki i dbają, by wrócił do siebie.
-Kot jest przestraszony. Ma 11 lat i przez ten czas nigdy nie wychodził z domu. Teraz przebył najdłuższą drogę w życiu bo ponad 1300 km. Mam nadzieję, że uda mu się pomóc- mówiła właścicielka
Takich zwierząt, jak kot Pani Tamary jest tysiące. One nie rozumieją tego, co się dzieje, a właściciele często nie wyobrażają sobie zostawić swoich mniejszych przyjaciół na pastwę losu i zabierają je ze sobą w tułaczkę uciekając przed wojną. Nikt nie powinien doświadczać takiego losu.