Kózka Bazylia złamała nóżkę
Bazylia to przepiękna, brązowa koza z długimi, zwisającymi uszami i rzymskim nosem. Uwielbia się przytulać, jest łagodna, ale bardzo ruchliwa. Ma zaledwie 8 miesięcy, a już przeszła bardzo wiele.
Koza urodziła się 2 kwietnia 2024 roku w „szlachetnej” rodzinie. Jej mamą jest Emandoria Doris, a tatą Langruv Statek Markiz. - Do naszego domu przywieźliśmy ją 3 lipca. Jej duże, brązowe oczy mnie urzekły i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej z nami nie być. A o mały włos tak by się stało – mówi Magdalena Paduch z Popowa pod Częstochową, właścicielka kozy.
- W pierwszym tygodniu u nas, będąc w ogrodzie obgryzała liście z drzew. Niestety, tak skoczyła, że zawisła nogą między gałęziami. Chcąc się wydostać dosłownie ukręciła nogę. Trwało to zaledwie kilka minut zanim ją mąż uwolnił. Otwarte złamanie rozpoczęło szereg zdarzeń – wspomina kobieta.
- Kilkanaście telefonów do weterynarzy, ortopedów, gabinetów, przychodni i nikt nie chciał nas przyjąć. Na szczęście pan Robert z lecznicy w Kłobucku zdecydował się pomóc. Miałam nadzieję, że złożymy tą nogę i będzie dobrze. Niestety, nie było takiej możliwość i trzeba było ją amputować. I tu kolejne wyzwanie, żeby nie doszło do zakażenia. Nie mając pewność, czy będzie wszystko dobrze i tak zaczęłam szukać i czytać jak jej pomóc, żeby mogła dalej normalnie funkcjonować - tłumaczyła opiekunka kozy.
W gospodarstwie rodziny są jeszcze inne zwierzęta. Bazylia nie jest samotna, towarzyszy jej inna koza, owce, kury czy krowa. - Chcieliśmy, żeby koza przebywając z innymi zwierzętami również była sprawna. Kozy rasy anglonubijskiej mają duże gabaryty, więc kręgosłup byłby bardzo obciążony, co już widać. A na razie jest mała. Przeglądając Internet trafiłam na Rzeszowskie Zakłady Ortopedyczne, gdzie już wcześniej wykonywali protezy dla innych zwierząt. Skontaktowaliśmy się z nimi i właściciel rzeszowskich Mariusz Grela niemal natychmiast powiedział nam, że wykonają za darmo protezę dla naszej Bazylki. Musieliśmy tylko przyjechać z kozą na miejsce, żeby wziąć wymiary - podsumowała kobieta.
Kilka protez dla zwierząt rocznie
W Rzeszowskich Zakładach Ortopedycznych co roku powstaje ok. 700 protez dla ludzi oraz kilka dla zwierząt. Przygotowanie protez dla zwierzaków zawsze jest trudniejsze. - Kłopot w produkcji protez dla zwierząt jest taki, że są one znacznie mniejsze i nie da się ze zwierzęciem ustalić czy proteza jest dobra. Można to tylko ocenić wzrokowo, jak zwierzę zacznie chodzić – tłumaczy Mariusz Grela, założyciel Rzeszowskich Zakładów Ortopedycznych.
- Procedura produkcji protez dla zwierzaków jest taka sama jak dla ludzi - pobranie miary gipsowej, następnie wykonanie odlewu gipsowego i obróbka. Kolejne kroki to laminacja i przymiarka. Po przymiarce już wiemy, czy trzeba nanieść drobne poprawki, czy proteza jest gotowa do ostatecznego wykończenia - czyli do leja dołączamy, np. w przypadku kozy "kopyto" – wyjaśnia mężczyzna.
Szef zakładu nie miał wątpliwości czy pomagać zwierzakom, które straciły kończyny w wyniku nieszczęśliwych zdarzeń. Protezy dla ludzi są dla nich codziennością, te dla zwierzaków to zmierzenie się z innym wymiarem, bo wszystkie części technicy muszą wykonać sami, nie można ich kupić. Mimo tego, Rzeszowskie Zakłady Ortopedyczne zawsze wykonują protezy dla zwierząt na swój koszt.
- Pani Magda zadzwoniła do nas i zapytała czy wykonamy protezę dla kozy i ile by ona kosztowała. Moja odpowiedź brzmiała: nic nie będzie kosztowała! Czy protezę uda się wykonać musiałem skonsultować z naszym technikiem Tomkiem Kotem, który wykonuje wszystkie zwierzęce protezy. Ten obejrzał zdjęcia kikuta iż decydował, że zaprotezujemy kozę – wspomina Mariusz Grela.
Pani Magdalena z końcem września przyjechała do Rzeszowa na pobranie miary. Tomasz Kot wówczas wykonał lej protezowy i technicy z Rzeszowskich Zakładów Ortopedycznych zrobili jeszcze jeden gest dla opiekunów kozy. - Aby ułatwić życie pani Magdalenie, Tomek razem z drugim technikiem Rafałem Muriasem, pojechali do naszej "pacjentki" do Popowa koło Częstochowy. Wstępna przymiarka protezy udała się i koza musiała już tylko przyjechać do Rzeszowa, żeby odebrać gotową protezę – dodaje mężczyzna.
Doszło do tego 14 listopada przed południem. Koza z rodziną pojawiła się w Rzeszowie i kiedy tylko dostała nową nogę, chętnie w niej chodziła. Co szokujące, już po paru chwilach radziła sobie świetnie! To zaskoczyło nawet techników, bo Bazylii wystarczyło parę sekund, żeby stawać na nodze i wyprostować kikuta, który przykurczył się, gdy był nieużywany. Koza była ogromnie zadowolona z faktu, że znów może biegać na 4 nogach.
Mariusz Grela z Rzeszowskich Zakładów Ortopedycznych zaznacza, że wykonują protezy dla zwierząt za darmo z najbardziej prozaicznego powodu - bo lubią pomagać i cieszy ich radość innych, nawet tych, którzy nie potrafią powiedzieć „dziękują”, a tylko są zadowoleni korzystając z ich protez. – Cieszymy się ogromnie, że udało się tak sprawnie zaprotezować Bazylię i rozpocząć tym samym nowy łatwiejszy etap w jej życiu – podsumował szef zakładu.
- Najtrudniejsza proteza jaką wykonał nasz technik Tomek Kot to proteza dla strusia. Rozumu tyle, co u kury, a silny jak byk. Dwie nogi…. albo będzie chodził, albo się wywróci. Aby założyć protezę , trzeba było nielota w trzech chłopa trzymać. Efekt działań natychmiastowy, struś zaraz po założeniu protezy zaczął normalnie biegać! Tak jak koza Bazylia. To cieszy najbardziej – podsumował zadowolony Mariusz Grela.