Gang Bociana Radzia ciągle ma się świetnie. Ptak z ostrym jak miecz dziobem, na długich czerwonych nogach, ciągle coś knuje i zastanawia się jak wydziobać posiłki innym zwierzętom w Lecznicy. Za jego skrzydłami stoi Bocianowa Radzia, żona Długodziobego, oraz mnóstwo zwierząt- gatunków wszelakich, często nawet nie pierzastych, które zrzeszyły się z przebiegłym boćkiem i chętnie, a to żółwiują będąc tarczą dla Gangu , a to kurzą działając jako prawe skrzydło i zapisując wszytko jak to kura pazurem, w tym wypadku Grażyna. Ta rudopióra lawirantka nie raz zwodziła funkcjonariuszy obiecując im złote jajka. Na szczęście ci nie dali się zwieść, chociaż urok kury zaślepił niejednego. Poważnym odłamem gangu pierzasto-kopytngo są kozy, które pytane na przesłuchaniu co robiły w różnych nieprzewidywalnych miejscach odbeczały, że "kozują" Kopytniaki są jednym z najniebezpieczniejszych członków Gangu Bociana. Często całą ferajną, celowo przebiegały po miejscu kradzieży, aby zatrzeć ślady kopytkami. Wiadomo, kilka kóz, "zabiega" ślady jednego bociana. Bardzo możliwe , że Długodzioby Radzio nie odpowiedział za swoje występki dzięki kozom właśnie. Te nie raz wzięły na rogi, albo tymi szpiczastymi wyrostami na głowie przyparły kogoś do ściany, kto chciał zeznawać przeciwko jegomościowi na długich czerwonych nogach. Przemyska Policja pracująca nad rozwiązaniem spraw związanych z kradziejem boćkiem i jego pomagierami podejrzewa, że kozy nie znalazły się przypadkowo w nietypowych miejscach.
-Śledztwo trwa, a podejrzane zachowanie jest wyjaśniane. Na chwilę obecną nie możemy nic więcej powiedzieć. Przyczyn takiego działania może być wiele. Dzisiaj ciężko coś wykluczyć, jednak jedną z teorii jaką badamy jest przypuszczenie, że kozy celowo pojawiły się w różnych dziwnych miejscach wiedząc, że są monitorowane, aby odciągnąć uwagę personelu Fundacji od innej przestępczej działalności np. Długodziobego- informował Komisarz śledczy.
O tę akcję kóz zapytaliśmy same zainteresowane, ale te stwierdziły, że odkryły iż kozy od pokoleń mieszkały we fredropolskim pałacu i wnikliwie szukają ich śladów. Historia kozich rodów ponoć jest intrygująca i pełna zaskoczeń. Kozy wybaczały, że być może uda im się znaleźć starowieczny kozi róg, albo pradawne kopyto. Danka i Janka podnosiły również, że istotne są ślady kopyt w ściankach pałacyku, gdyż niejedna zdenerwowana koza mogła odbić tam swoją raciczkę. Kozy zaznaczyły również, że ważny dla nich jest każdy szczegół, bo zafascynowała je kozia historia w miejscu gdzie obecnie kopytkują.
Mundurowi nie dali wiary ich wyjaśnieniom i zaznaczyli, że będą się przyglądać kopytniakom, zwłaszcza tym zrzeszonym w Gangu Bociana, gdyż to bardzo wnikliwe i nagłe zainteresowanie historią kóz jest bardzo podejrzane.