Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu oskarżyła księdza, byłego już proboszcza parafii w Domostawie (pow. niżański) Stanisław K., o przywłaszczenie z konta parafii 434 tysięcy złotych, które duchowny tuż przed odejściem na emeryturę miał przelać na swoje prywatne konto. Historia zaczyna się jesienią 2020 roku, kiedy to Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Rzeszowie przelała na konto parafii w Domostawie w sumie ponad 448 tysięcy złotych tytułem odszkodowania za wywłaszczenie należących do parafii nieruchomości pod budowę drogi ekspresowej S19. Proboszcz Stanisław K. te pieniądze miał przelać na swoje prywatne konto.
Kilka miesięcy później do Diecezji Sandomierskiej wpłacił 7-procentowy podatek, więc o tę wartość pomniejszona jest ostateczna kwota w prokuratorskim zarzucie. Początkowo media donosiły o przywłaszczeniu około 2 mln zł, ale ostatecznie prokuratura znalazła dowody, by wystąpić przeciwko księdzu o przywłaszczenie 434 tys.
Pieniądze od stryja z Kanady
Ksiądz od początku nie przyznawał się do winy. Przed sądem zgodził się odpowiadać tylko na pytania swojego obrońcy i wyszczególnił jak dorobił się majątku. Jako źródło dochodu wskazał emeryturę w kwocie około 2 tys. zł i pieniądze ze sprzedaży owoców z sadu około 100 tysięcy złotych rocznie (ksiądz prowadził sprzedaż płodów rolnych). Duchowny przyznał też, że miał duże pieniądze na koncie, bo aż kilka milionów złotych. Te pieniądze miały do niego wpłynąć w dużej mierze od stryja mieszkającego w Kanadzie.
Ksiądz przed sądem przekonywał: - Można powiedzieć, że zostałem oczerniony urzędowo przez biskupa, prokuraturę i kanclerza kurii, którzy zarzucili mi przestępstwo nie patrząc na dokumenty bankowe (…). (…) to oszczerstwo zabiło mnie cywilnie i społecznie, jako człowieka i księdza - mówił oskarżony Stanisław K.
Niewielka rekompensata
Oskarżony twierdzi, że kwota wskazana w akcie oskarżona (434 tysiące złotych) to niewielka rekompensata za to, że przez wiele lat swoje prywatne pieniądze przekazywał między innymi na parafialne inwestycje. Ksiądz Stanisław K. główną część swojej kariery duchowej spędził w parafii w Domostawie, gdzie od 1985 r. pełnił funkcję proboszcza. We wrześniu 2022 r., po 42 latach posługi duszpasterskiej, przeszedł na emeryturę.
- Najwięcej pieniędzy przekazałem w latach 80., kiedy to jeszcze jako wikariusz wsparłem budowę kościoła w Zdziarach, później budując plebanię, kaplicę cmentarną, ratując rozwalający się zabytkowy kościół, wszystko to ogradzając. Na kościół w Zdziarach przekazałem mniej więcej połowę potrzebnych środków. Miałem możliwości, od stryja miałem dużo pieniędzy. Gdyby tak policzyć to wszystko, przez te 40 lat przekazałem na parafię około dwóch milionów dzisiejszych złotych. Traktowałem to jako swego rodzaju pożyczkę - skwitował ksiądz.
Rok więzienia w zawieszeniu
Dokumentów na owe pożyczki dla parafii nie ma. Dlatego Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu nie dał wiary słowom księdza i pod koniec minionego tygodnia uznał winę oskarżonego i wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na trzy lata, kara grzywny w kwocie 30 tys. zł, zobowiązanie oskarżonego do informowania kuratora o przebiegu okresu próby. Ksiądz ma też naprawić szkodę na rzecz parafii w kwocie 434 133, 05 zł. Pomado oskarżony ma zapłacić przedstawicielom parafii za adwokata w sprawie tj. koszt 3500 zł, oraz koszty sądowe na rzecz skarbu państwa tj. 7 092,42 zł.