28 września 2020 roku w bloku przy ul. Joachima Lelewela w Przemyślu doszło do dramatycznych scen. 12-letni Kamil T. odwiedził swojego rok młodszego kolegę Szymka. W mieszkaniu, gdzie przebywali chłopcy, nie było dorosłych. Były za to dwa psy, które są powszechnie uważane za bardzo agresywne - pitbulle Jocker i Katalaja. Jeden z nich zaatakował dwunastolatka
– Po godz. 13.00 oficer dyżurny komendy miejskiej w Przemyślu otrzymał zgłoszenie, że w jednym z mieszkań przy ul. Lelewela, pies zaatakował dwóch nastoletnich chłopców. Dzisiaj wiadomo, że pies zaatakował tylko starszego z chłopców. Obydwaj trafili do szpitala, stan 12-latka jest bardzo poważny, obrażenia młodszego nie zagrażają jego życiu. Policjanci pod nadzorem prokuratora ustalają dokładne okoliczności tego zdarzenia. W tej sprawie trwają dalsze czynności – informowała dzień po zdarzeniu Małgorzata Czechowska, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego w przemyskiej komendzie.
Zobacz też: Oto, bestie które zagryzły Kamilka (12l.) z Przemyśla
Właścicielem agresywnych psów był Mariusz S. Zwierzęta zostały mu odebrane, a on trafił do tymczasowego aresztu, który po kilku tygodniach opuścił.
Po tym tragicznym zdarzeniu Kamil natychmiast został przewieziony do szpitala w Katowicach. Niestety, 1 października jego iskierka zgasła. Bliscy żegnali dwunastolatka w kościele św. Józefa w Przemyślu. Świątynia znajduje się naprzeciwko szkoły, do której uczęszczał tragicznie zmarły nastolatek. W ostatnią drogę odprowadzało go setki osób. Ksiądz podczas nabożeństwa mówił poruszające słowa. Wiele osób ocierało łzy płynące po policzkach.
Zobacz też: Przemyśl: Pies zagryzł dziecko na śmierć. Mordercza rasa? "To nie są psy dla idiotów"
– Co ukoi ból matki, która musi wybrać ubranie dla syna na ostatnią drogę? Nie to powinno trapić serce Elżbiety – przyznał kapłan.
W dzień pogrzebu grób 12-latka utonął w białych kwiatach. W pierwszą rocznicę śmierci mogiła Kamila T. wygląda tak, jakby ktoś odwiedzał ją każdego dnia. Posąg wielkiego anioła obejmuje tablicę, na której widnieje data urodzin oraz śmierci dziecka. Na sukience nagrobnej figury leży malutkie zielone autko. Zapewne ulubiona zabawka z dzieciństwa. Przed tablicą siedzi zmoczony pluszowy miś, a mogiła tonie w wiązankach i zniczach. Ze zdjęcia patrzy drobny chłopiec o jasnej cerze i ciemniejących włosach. Kamil jeszcze nie zaczął żyć, a już odszedł z tego świata.
- Codziennie chodzę na grób Kamila, często chce chodzić tam ze mną moja najmłodsza córka, która ubolewa nad stratą brata. Ona była z nim najbardziej związana, bo dzieliło ich tylko dwa lata - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" mama Kamila.
Czytaj też: Właściciele pitbulli z Przemyśla nie mieli pozwolenia na posiadanie psów rasy niebezpiecznej
W Przemyślu ruszył proces
Przypomnijmy, we wtorek, 28 września 2021 przed sądem stanął Mariusz. S. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Jak twierdzi, nie wiedział on, że na utrzymywanie psów rasy niebezpiecznej potrzebne jest pozwolenie. Mariusz S. płakał w sądzie. Czy był to płacz z żalu nad śmiercią Kamila, a może zapłakał nad swoim losem? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że w związku z płaczem mężczyzny... sąd musiał przerwać rozprawę. Zobacz więcej: Pitbull zagryzł chłopca na śmierć. Oskarżony tak płakał, że przerwano rozprawę
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu:[email protected]