Przecież nie tak miało być. Życie Emilii układało się tak pięknie. Miała udane małżeństwo, była aplikantką w kancelarii adwokackiej z perspektywą ciekawej zawodowej kariery. A najbardziej cieszyło ją, że wkrótce zostanie mamą maleńkiego Leosia.
- Łączyła zachwyt nad tym, że będzie matką z solidnym przygotowywaniem się do tej roli. Przeczytała tonę książek na temat macierzyństwa i przejrzała setki stron w Internecie - opowiada znajomy kobiety.
Idyllę przerwał wirus z Wuhan. Jeszcze przed rozwiązaniem Emilia dowiedziała się, że jest zakażona koronawirusem. Prawdopodobnie zakaziła się od własnej mamy, która walczy z tą groźną chorobą. Leoś przyszedł na świat po cesarskim cięciu, a tuż po porodzie jego mamusię przewieziono do szpitala w Łańcucie (woj. podkarpackie). Emilia zmarła w piątek. To jednak nie koronawirus ją unicestwił, ale sepsa, której atak na osłabiony porodem organizm był równie zabójczy.
Ta tragedia przepełniła bólem wszystkich bliższych i dalszych znajomych rodziny. Drżą o małego Leosia… Czy koronawirus nie dobierze się też do niego?
Przyjaciele Emilii M. z kancelarii adwokackiej w Rzeszowie na portalu zrzutka.pl rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na rzecz Leosia.
BO, MUCHA
TU KUPISZ "Super Express" w trakcie kwarantanny!