Ten proceder nie jest nowością. Już we wcześniejszych latach w podkarpackich lasach pojawiały się grupy grzybiarzy z Rumunii. Rok temu zawiadomiona została w tej sprawie nawet Prokuratura Rejonowa w Krośnie, ale odmówiła ona wszczęcia postępowania. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", po przejściu Rumunów, miejscowi grzybiarze nie mieli już po co iść do lasu. Grzyby w ogromnych ilościach były zbierane i wywożone za granicę. – Wiem, że te grzyby jechały do Niemiec, do Francji. Na zbiór przemysłowy grzybów trzeba podpisać umowę z Lasami Państwowymi. Tu nikt takiej umowy nie podpisał – wyjaśnia w rozmowie z gazetą nadleśniczy Zbigniew Żywiec. Leśnicy pytali o pozwolenia rumuńskich grzybiarzy, jednak odpowiadali oni, że są obywatelami Unii Europejskiej, a polskie lasy są ogólnodostępne.
Czytaj też: Gigantyczne kary grożą za zebranie tych grzybów. Nawet 5000 złotych!
Grzybiarze z Rumunii wrócili na Podkarpacie
Grzybiarze w tym roku również wrócili na Podkarpacie, byli już widziani w kliku miejscach. Jak przyznają leśnicy, czują obawy przed spotkaniem w lesie kilkudziesięcioosobowej grupy młodych mężczyzn. W związku z tym ich patrole mają być wspierane przez policjantów.
Zobacz również: Najbardziej popularne szlaki w Bieszczadach. Tutaj jest najwięcej turystów