24 lutego 2022 rosyjska agresja przerodziła się w otwarty konflikt zbrojny o charakterze regularnej wojny. To właśnie Rosja rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę inwazję na Ukrainę. Od tego czasu, każdego dnia kraj naszych sąsiadów jest poniewierany przez rosyjskich agresorów. Giną tam ludzie, nie tylko na froncie, ale i mnóstwo cywilów w tym dzieci. Mimo to Polacy nie przestali odwiedzać Ukrainy. Początkowo mniej osób wyjeżdżało w te rejony, teraz turystyka powróciła zwłaszcza w zachodniej części kraju. Lwów jest często odwiedzany. Zapytaliśmy osoby, które tam regularnie podróżują, czy jest bezpiecznie. Liza i Darek to polsko ukraińska para. Liza przed wojną mieszkała w Kijowie i w okolicach Buczy, Darek to urodzony rzeszowianin. Teraz oboje mieszkają w stolicy Podkarpacia. Ostatnio odwiedzali Lwów.
Darek i Liza opowiedzieli o Lwowie. Przejmujące słowa
- Nie wiem czy można napisać, że to miasto całkowicie bezpieczne. Obecnie nie dzieje się tam wiele złego, ale mówienie, że jest całkiem bezpiecznie to przesada. Co jakiś czas słychać alarmy przeciw bombowe jest też wyczuwalna atmosfera wojny, która jest nieopodal - powiedział nam Darek.
Polecany artykuł:
Liza zwracała uwagę na inne rzeczy, które muszą mieć na uwadze turyści. - Po pierwsze należy pamiętać że na Ukrainie obowiązuje komendancka godzina, w różnych miastach jest w różnym czasie. We Lwowie nie można się poruszać po mieście od 23.00 do 5.00 rano. Wychodzić na ulice mogą tylko osoby na specjalnych stanowiskach, jak lekarze, ratownicy, wojsko czy policja. Co ważne bardzo często wyłączany jest prąd w mieście. Jeśli ktoś ma swój generator, będzie miał prąd, jeśli nie, to zostanie bez elektryczności - opowiedziała poruszona.
- Przez brak prądu, w wielu miejscach nie ma też ciepłej wody, bo na Ukrainie popularne jest ogrzewanie jej właśnie takim sposobem. Dobrze, jak zawsze będziemy mieć przy sobie gotówkę. Będąc w restauracji, gdy braknie prądu, nie zapłacimy kartą. Chyba, że restauracja ma swój generator. Te są trochę uciążliwe, bo generatory działają bardzo głośno i wytwarzają specyficzny zapach - tłumaczyła dziennikarce "Super Expressu" Liza.
Ukrainka zaznaczała również, że we Lwowie bez obaw można płacić polską kartą, bo banki nie pobierają wysokich prowizji za przewalutowanie. Ważnym jest też fakt że w wielu lokalach obsługa mówi po angielsku, a co jeszcze lepsze, prawie wszędzie można próbować mówić po polsku i prawdopodobnie zostanie się zrozumianym. Ceny dla Polaków wciąż są bardzo atrakcyjne, bo produkty sprzedawane u naszych sąsiadów możemy kupić mniej więcej o połowę taniej niż u nas.
Liza polecała kilka produktów w które zawsze zaopatruje się będąc w ojczyźnie. - Turyści powinni kupić sobie ukraiński szampan. Nazywa się Artemiwskie. Wcześniej był rozlewany w Bahmucie, który już praktycznie nie istnieje. Miasto to miało inną nazwę-Artemiwsk, stąd nazwa szampana, obecnie jest produkowany w Odessie. To lokalny produkt i warto go skosztować. Ja zawsze kupuję sobie też nasze herbaty, który przywożę do Polski. Są pyszne. Do tego różne sosy w torebkach. Ich smak, jest naprawdę wyrazisty. Alkohol, słodycze i wyroby tytoniowe, które zawsze przywożono do Polski nadal są dużo tańsze niż w kraju nad Wisłą. Ja kupuję też w ojczyźnie kosmetyki, farby do włosów czy leki, bo to produkty, których ceny są dużo korzystniejsze niż w Polsce - rekomendowała kobieta.
Co spotkało Lizę i Darka we Lwowie?
Liza z Darkiem byli we Lwowie dwie doby. Na ten czas wynajęli małe mieszkanko w średnim standardzie z kuchnią, sypialnią i łazienką za 170 zł za cały pobyt dwóch osób. Dla pragnących zadbać o siebie we Lwowie tańsze niż w Polsce są też zabiegi w gabinetach kosmetycznych.
- Mogę polecić kilka miejsc na wspaniałe jedzenie we Lwowie. Bo jedzenie mamy naprawdę super i jadąc tam trzeba zabrać dwa żołądki. W restauracji Mięso i Sprawiedliwość jest niesamowite mięso, które jest tam przygotowywane jak nigdzie indziej. Fani piwa koniecznie muszą odwiedzić browarnię Prawda. Bardzo dobre piwo, o różnych smakach. Każdy lokal ma unikalny anturaż, warto je zobaczyć choćby ze względu na to. We Lwowie jest też wiele piernikowych sklepów - wyliczyła Liza.
Według naszej rozmówczyni, tamtejsze pierniczki to takie małe i większe dzieła sztuki, a są bardzo dobre. To świetna pamiątka z Ukrainy. Liza osobiście poleca we Lwowie Restaurację Baczewskich. Od 9.00 do 11.00 rano są tam cudowne śniadania w formie otwartego bufetu. Do tego fantastyczne desery. Wszystko możemy brać w nielimitowanych ilościach i zapłacimy tylko 39 zł za całość. Jest tam tez muzyka, grana na pianinie na żywo.
- Fajnie też wejść w centrum miasta na plac widokowy i podziwiać Lwów z perspektywy dachów miasta. Dla miłośników historii jest np. restauracja Gasowa Lampa, gdzie tych lamp jest naprawdę mnóstwo i wszystko ma swój niepowtarzalny klimat. Po nalewki w tysiącu smakach powinniśmy się udać do restauracji Galicyjska alchemia - dodała Liza.
- Jeszcze jednym wartym odwiedzenia punktem jest Lwowska majsternia czekolady. Lwów to znane miasto ze swoich przepisów na kawę i desery, a tam są naprawdę warte spróbowania. Ogólnie we Lwowie jest mnóstwo lokali gastronomicznych, gdzie możemy skosztować jedzenia z całego świata. Kuchnia gruzińska, włoska, francuska, irlandzka są bardzo popularne. Ja osobiście polecam Krymski Dworek, gdzie jest kuchnia krymska. Tam trzeba spróbować jantyk - czyli tradycyjne danie Krymskich Tatarów. No i już na koniec polecam miejsce o nazwie Czebureki, gdzie trzeba zjeść właśnie czebureki. Tradycyjne danie przy którym nie wolno liczyć kalorii - poleciła Liza.
Darek zaznaczał, że odwiedzając Lwów należy pamiętać o tym, że centrum tego miasta ma stare brukowane drogi, po których ciężko jeździć samochodem. Trudno tam o miejsce parkingowe, bo tych jest bardzo mało, a wiele ulic jest jednokierunkowych i łatwo się zgubić. Lokalni mieszkańcy jeżdżą bardzo szybko i nie przywiązują wielkiej uwagi do dziur w drogach, których jest sporo, nawet na głównych arteriach. Do Lwowa można jechać pociągiem z Przemyśla. Podróż przebiega bardzo sprawnie, a kontrola graniczna odbywa się podczas jazdy.
Liza i Darek byli we Lwowie samochodem i zaznaczali, że aby uniknąć największych kolejek, warto spróbować wjechać na Ukrainę przed 6.00 rano. Popołudniu stoi się dużej. Dariusz polecał też ukraińskie śledzie, które są w smaku całkiem inne niż polskie.